Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


SSM Wisła Płock. Jak drużyny młodzieżowe radziły sobie jesienią?

 

10 listopada miał miejsce ostatni w 2019 roku weekend z piłką młodzieżową w wykonaniu drużyn należących do SSM Wisła Płock. Jak chłopcy z roczników 2001-2008 radzili sobie w ostatnich miesiącach? 

 

*****

 

2001/02

 

Awans do Ligi Makreoregionalnej – ten cel udało się w minionej rundzie osiągnąć drużynie do lat 19 SSM Wisły Płock prowadzonej przez Artura Serockiego. Płocczanie zajęli 2. miejsce w tabeli “Ekstraligi” A1, wyprzedzając rzutem na taśmę Drukarza Warszawa.

- Jeśli chodzi o sam wynik, to jesteśmy umiarkowanie zadowoleni - mówi asystent trenera Serockiego Paweł Kowalski. - Zapewniliśmy sobie awans do Ligi Makroregionalnej, choć na pewno mogliśmy to zrobić wcześniej, a nie w ostatniej kolejce. Po zakończeniu rundy podsumowaliśmy ją m.in. w ujęciu statystycznym i na 20 zdobytych punktów 13 wywalczyliśmy u siebie, notując bilans bramek 16:7. Z wyjazdów przywieźliśmy tylko 7 “oczek”, strzelając tyle, bo 16 goli, ale tracąc aż 17 - to no pewno była nasza bolączka w tym sezonie. Biorąc pod uwagę, że zakończyliśmy rozgrywki na 2. miejscu, to mecze wyjazdowe powinny być lepsze w naszym wykonaniu. Generalnie za dużo trafień rywale zaliczyli po naszych błędach, a swoją grę ciągnęliśmy też w dół zbyt dużą liczbą kartek, bo jeden z meczów kończyliśmy nawet w dziewięciu. Do tego doszły wysokie porażki z Ursusem i Polonią (1:5, 1:7 - przyp.red.), które zostawiły w nas taką zadrę, bo różnica między naszymi zespołami nie jest tak duża, jak wskazywałby na to wynik.

Po minionej rundzie Kowalski dostrzega też jednak dużo pozytywów. - Co najmniej kilku naszych podopiecznych pokazało równą, wysoką formę - kontynuuje. - Np. Paweł Błaszak i Maciek Chojnacki - obaj z rocznika 1992 - trenowali już z II zespołem i dostali nawet szansę debiutu w IV lidze mazowieckiej. W orbicie zainteresowań trenera Majewskiego jest zresztą więcej naszych chłopaków, bo w zimie będzie trenował pod jego okiem także nasz najlepszy strzelec Kacper Kiewel. Na pochwały zasługuje też z pewnością Szymon - brat bliźniak Kacpra - który graj jako stoper, a strzelił aż 4 gole. Zresztą na listę strzelców wpisało się w sumie 13 piłkarzy, więc myślę, że to też jest pozytyw - kończy Kowalski.

 

2003

 

Trzecie miejsce w tabeli, ale mogło być jeszcze lepiej. 16-latkowie Rajmunda Koperka mają za sobą udaną rundę w “Ekstralidze” B1, choć mieli nawet szansę na zwycięstwo. Najważniejsze jednak, że wcielają w życie nauki swojego trenera.

- Naszą drużynę należy oceniać tylko przez pryzmat jej rozwoju - mówi Koperek. - Wiedzieliśmy, że mamy zespół o dużym potencjale, który predestynuje nas nawet do walki o awans, ale nie chciałem wmawiać tego chłopakom, bo to nie o to chodzi. Trenujmy, trenujmy dobrze, a wyniki same przyjdą. I tak też było w naszym przypadku, bo zabrakło naprawdę niewiele.

Koperek i jego podopieczni postawili w minionej rundzie na ofensywną grę. - To na pewno zdało swój rezultat, bo do połowy rozgrywek byliśmy na 1. miejscu - kontynuuje trener. - Mieliśmy realne szanse na końcowe zwycięstwo, dostanie się do baraży i w konsekwencji awans do Centralnej Ligi Juniorów. Nie udało się, bo przegraliśmy dwa kluczowe spotkania: z Varsovia i z Ząbkovią, do których przystąpiliśmy po serii 6 zwycięstw z rzędu. To mogło zdecydować, bo chyba byliśmy już zbyt pewni siebie i w naszych szeregach pojawiło się zbyt duże rozprężenie. W obu pojedynkach zabrakło nam też takiego wyrachowania, które bierze się doświadczenia z gry na wyższym poziomie.

Mimo niedosytu Koperek jest zadowolony z tego, co pokazali jego podopieczni. - Wyróżnialiśmy się kreatywnością, bo stwarzaliśmy dużo sytuacji podbramkowych, i przychodziło nam to z łatwością, bo był tylko jeden mecz, w którym nie zdobyliśmy gola. Ponadto poprawiliśmy znacznie grę obronną, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasze ustawienie. Stracone bramki wynikały przede wszystkim z indywidualnych błędów, i na pewno padło ich za dużo po stałych fragmentach gry. Na plus przygotowanie fizyczne, bo w II połowach wyglądaliśmy pod tym względem na ogół dużo lepiej od rywali. Oczywiście były też negatywne rzeczy, wśród których naszą największą bolączką była skuteczność. Zmarnowaliśmy masę okazji, więc nad tym będziemy pracować. Na 3. lokatę Wisły złożyło się 25 zdobytych “oczek” oraz 29 strzelonych i 24 stracone gole.

 

2004

 

To chyba największe rozczarowanie minionej rundy w obozie SSM Wisły Płock. 15-latkowie Krzysztofa Kwasiborskiego co prawda nie byli faworytem “Ekstraligi” B2, ale 7. miejsce w stawce ośmiu zespołów na pewno nie oddaje ich możliwości, zwłaszcza że dla płocczan oznacza to spadek do niższej klasy rozgrywkowej

- Niedosyt jest, i to spory - mówi Kwasiborski. - I ja oczekiwałem więcej, i chłopaki też na pewno inaczej sobie to wyobrażali. Teraz będziemy się przez pół roku męczyć, dlatego mam nadzieję, że będzie to tylko pół roku i znowu awansujemy. Dlaczego tak się stało? Przede wszystkim zabrakło nam ogrania i doświadczenia. Połowa drużyn, z którymi rywalizowaliśmy, grała we wcześniejszej rundzie w Centralnej Lidze Juniorów. Poza tym nie ma co się oszukiwać, bo odstawaliśmy od nich także umiejętnościami. Mimo wszystko uważam, że utrzymanie było w zasięgu, więc przynajmniej to 6. miejsce powinno paść naszym łupem. Jedna z ekip, która nas wyprzedziła naprawdę nie grała nic wielkiego, więc powinniśmy byli być wyżej.
Zasadniczym elementem szkolenia w tak młodym roczniku jest jednak nie wynik sam w sobie, a podnoszenie zdolności piłkarzy.

Czy 15-latkowie to lepsza drużyna niż kilka miesięcy wcześniej? - Na pewno jest bardziej wyrównana - kontynuuje Kwasiborski. - W naszej ekipie nie ma wielkich indywidualności, więc postawiliśmy na kolektyw, piłkę zespołową. Myślę, że warto rozwijać nasz styl gry, natomiast musimy popracować nad charakterem i serce do walki. Chłopaki za bardzo brali do siebie te wszystkie porażki, za bardzo się tym wszystkim przejmowali zamiast po prostu grać. Porażką zakończył się także występ 15-latków Krzysztofa Kwasiborskiego, którzy w “Ekstralidze” W 14 kolejkach “Ekstraligi” B2 wiślacy zanotowali 9 punktów i bilans bramkowy 30:60.

 

2005

 

Trzecie miejsce w tabeli “Ekstraligi” C1 i blisko zwycięstwa w całych rozgrywkach - to dorobek 14-latków SSM Wisły Płock w minionej rundzie. Ich trener Łukasz Majewski jest umiarkowanie zadowolony z tego, co pokazali jego podopieczni.

- Graliśmy lepsze i gorsze mecze, natomiast kładliśmy nacisk przede wszystkim na rozwój indywidualny zawodników - mówi szkoleniowiec. - Początek nie był najlepszy, bo pojawiło się kilka kontuzji czołowych zawodników, a do tego nie pomogliśmy sobie sami wygórowanymi oczekiwaniami. W poprzednim sezonie zdobyliśmy mistrzostwo Mazowsza i chyba za bardzo chcieliśmy to powtórzyć. Nasza forma była dość niestabilna i trochę falowała na przestrzeni całych rozgrywek. Graliśmy dwa dobre mecze, później dwa słabsze. Zresztą nawet w tym samym pojedynku potrafiliśmy się świetnie, a po zmianie stron zupełnie nie przypominaliśmy siebie; albo odwrotnie, rozpoczynaliśmy z bardzo niskiego poziomu, by z biegiem czasu wchodzić na coraz wyższe obroty. Na pewno brakowało mi tego, co zademonstrowaliśmy we wcześniejszej rundzie, czyli dominacji nad rywalem przez całe spotkanie - w minionej po prostu nam się to nie udawało.

Czy po zakończeniu sezonu podopieczni trenera Majewskiego są bliżej tego, by zostać dobrymi piłkarzami. - I tak, i nie – kontynuuje. - Progres zrobili na pewno zawodnicy, którzy wcześniej byli głównie rezerwowymi. Pod nieobecność podstawowych piłkarzy dostali swoją szansę i na pewno ją wykorzystali. Z kolei gracze nominalnie pierwszego składu praktycznie przez całą rundę dochodzili do formy, ale z różnym skutkiem. Po upływie kilku miesięcy są na pewno bardziej doświadczenie, ale czy lepsi? To pokaże przyszłość. W 14 kolejkach Wisła uzbierała 27 punktów i zanotowała bilans bramek 49:27.

 

2006

 

Piłkarze z rocznika 2006 Piotra Górnickiego mogą miniona rundę zaliczyć na plus. W “Ekstralidze” C2 ustąpili pola tylko dwóm warszawskim zespołom: Legii i Escoli, a porównując początek i koniec rozgrywek, zanotowali znaczący postęp.

- Jesteśmy zadowoleni, choć przytrafiło nam się też kilka wpadek, jak ta w Ostrołęce - mówi. - Jeśli ktoś oczekuje od nas wyników już teraz, to nie ma to najmniejszego sensu. Ja nie patrzę na to, gdzie ci chłopcy będą za tydzień czy dwa, ale za 2-3 lata. To jest proces, który musi niestety potrwać, dlatego musimy się wszyscy uzbroić w cierpliwość.

W jakim punkcie tego procesu znajduje się ekipa 13-latków? - Nadal jesteśmy na początku drogi - kontynuuje. - Moi podopieczni muszą jednak sami zdecydować, jak daleko chcieliby zajść. Jednym wystarczy mniej treningów w tygodniu, bo myślą np. o IV lidze, ale wiadomo, że bez pracy nie ma kołaczy i żadnej filozofii się tutaj nie wymyśli. Przebijają się nawet nie najlepsi, ale najwytrwalsi.

Na czym najbardziej zależy Górnickiemu? - Po pierwsze, moi chłopcy nie mogą się bać pojedynków “jeden na jeden”. Oni muszą umieć utrzymać się przy piłce pod presją przeciwnika. Chciałbym, by umieli wyprowadzić piłkę od swojej bramki na połowę przeciwnika i nie panikowali, gdy stosuje on wysoki pressing. W takich sytuacjach oczekuję od nich, że wykażą się boiskową mądrością, przewidywaniem tego, co może się wydarzyć, a nie wybijaniem futbolówki na oślep, by pozbyć się odpowiedzialności. Muszę przyznać, ale to z przymrużeniem oka, że chłopaki czasami zbyt dosłownie traktują moje słowa – przed sparingiem z Zawiszą Bydgoszcz powiedziałem, że interesuje mnie gra, a nie wynik, więc dali sobie strzelić 7 goli, choć sami zdobyli 8 (śmiech). Chcę też ich nauczyć gry tyłem do brami, by przytrzymać piłkę z obrońcą na plecach i nie oddawać jej od razu do najbliższego partnera. Dalszym krokiem jest odwrócenie się z nią w kierunku bramki przeciwnika i próba dryblingu – tak to powinno wyglądać.

Żeby sprostać wymaganiom Górnickiego, trzeba wykazać się jednak dobrym wyszkoleniem technicznym. - To podstawa, bo słabszy zawodnik będzie chciał zawsze minąć rywala, wypuszczając sobie piłkę do przodu, a on musi robić jedno i drugie, wykorzystując też technikę. To jest moja nauka dla nich, bo wielu z nich wydaje się, że skoro teraz są szybsi od przeciwnika, to tak już będzie zawsze. Nad tym też pracujemy, więc dajcie nam jeszcze trochę czasu. Wiślacy zajęli 3. miejsce w tabeli, w której rubrykach zapisali 25 punktów i bilans bramek 47:55.

 

2007

 

Zawodnicy SSM Wisły Płock 2007 w rundzie jesiennej sezonu 2019/2020 rozgrywali swoje mecze w dwóch ligach: Lidze Okręgowej D1 i Lidze Okręgowej C2 (łączona drużyna roczników 2006/2007). W tej pierwszej rozegrali 14 meczów, z czego wygrali 9, dwóch razy zremisowali i trzy przegrali, co dało im ostatecznie trzecie miejsce w tabeli.

- Zakończona runda była przeciętna w naszym wykonaniu - mówi trener wiślaków Tomasz Włoczewski. - Na 14 rozegranych meczów byłem zadowolony z tego, jak prezentowaliśmy się w 5-6, a to zdecydowanie za mało jak na nasze możliwości. Dobra dyspozycja chłopców z treningów często nie przekładała się na mecze mistrzowskie. Runda wiosenna będzie bardzo ważna dla nas, ponieważ walka będzie toczyć się o awans do Ekstraligi. To możliwość konfrontacji zawodników SSM Wisły Płock z najlepszymi drużynami w województwie mazowieckim, dlatego musimy sumiennie pracować nad podwyższaniem swoich piłkarskich kwalifikacji, żeby awans stał się faktem. Mijająca runda nauczyła nas pokory. Mentalne podejście do meczów, realizacja naszych przedmeczowych założeń nie była na zadowalającym poziomie, ale wierze, że to przyniesie nam tylko korzyść w przyszłości i zmobilizuje chłopców do jeszcze bardziej wytężonej pracy.

W rozgrywkach I Ligi Okręgowej C2 zawodnicy z rocznika 2007 uzupełnieni chłopcami ze starszego rocznika 2006 wystąpili w 8 meczach, notując 5 zwycięstw i 3 porażki, co dało im 2. lokatę. - W większości meczów zaprezentowaliśmy dobry poziom - kontynuuje Włoczewski. - Granie już teraz w jedenastu będzie sprzyjać zawodnikom w łagodniejszym przejściu z rozgrywek 9-osobowych na te właściwe, które będą udziałem chłopców na stałe od następnego sezonu. Moi podopieczni oprócz meczów w rozgrywkach ligowych rozegrali sporo spotkań sparingowych z mocnymi drużynami z Polski z naszego rocznika - potencjał, jaki w nich pokazaliśmy, pozwala z optymizmem patrzeć na wiosenne rozgrywki.

 

2008

 

To była udana runda dla zawodników z rocznika 2008 i młodszych grających pod szyldem SSM Wisły Płock. 11-latkowie wygrali w piorunującym stylu I Ligę Okręgową D2, gdzie rywalizowali z rówieśnikami, i zajęli 4. lokatę I Lidze Okręgowej D1, w której mierzyli się z piłkarzami o rok starszymi. Trenerem obu zespołów jest Emil Pniewski.

- Jeśli chodzi o I Ligę Okręgową, to na pewno byliśmy faworytem całych rozgrywek - mówi szkoleniowiec. - Ich wygranie na pewno nie było jednak celem samym w sobie, bo chodziło przede wszystkim o to, by młodzi zawodnicy jak najwięcej się nauczyli. Oczywiście za wynik też należą się im brawa, ale bardziej za to, że w każdym spotkaniu byli w pełni skoncentrowani, bo grając z dużo słabszymi zespołami, łatwo o rozkojarzenie. Do tego warto ich pochwalić za dyscyplinę taktyczną, bo w każdym spotkaniu starałem się wprowadzić też coś nowego do ich gry. W jednym spotkaniu staraliśmy się budować akcje oskrzydlające, w innym częściej próbowaliśmy przedrzeć się środkiem. Niezależnie od naszej strategii dawaliśmy sobie radę, utrzymując się długo przy piłce i kreując dużo sytuacji podbramkowych. Przypomnę tylko, że zakończyliśmy ligę z najlepszym atakiem, ale i najlepszą obroną. Wisła zdobyła w 12 meczach komplet 36 punktów, do czego dołożyła 117 goli strzelonych i tylko 8 straconych.

Z kolei czwarte miejsce w I Lidze Okręgowej D1 może być trochę mylące, bo SSM Wisła II napsuła sporo krwi wyżej notowanym przeciwnikom. - Pamiętajmy nie tylko o tym, że nasz zespół był rok młodszy od pozostałych, ale również o fakcie, że 12 miesięcy różnicy w tym wieku oznacza też znaczną przewagę fizyczną po stronie starszych piłkarzy - kontynuuje Pniewski. - Na początku mieliśmy trochę problemów, by się do tego dostosować, ale mimo wszystko podobała mi się nasza konsekwencja i to, że rośliśmy ze spotkania na spotkanie, bo z każdego meczu potrafiliśmy wyciągnąć coś pozytywnego dla siebie. W całej rundzie popełniliśmy tez sporo błędów, ale to można zrzucić na karb młodego wieku moich podopiecznych, jak i tego, że preferowaliśmy ofensywy styl gry polegający na ciągłym ataku i stwarzaniu sobie podbramkowych okazji. Naszym kapitałem jest to, że graliśmy tak przez cały czas, nie oglądając się na rywali, więc jestem pewien, że będzie to procentować także w przyszłości. Ważne jest, że to my narzucaliśmy styl gry przeciwnikom i że od nas głównie zależało, co będzie się dziać na murawie. W całym sezonie wiślacy uzbierali 28 “oczek” oraz strzelili 45 i stracili 22 bramki.

 

 

 

Michał Michalak





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni