Ángel García: Żurek jest fantastyczny!
Wychowanek wielkiego Realu Madryt, obecnie boczny obrońca Nafciarzy, który nie boi się wyzwań i gry na innych pozycjach. Entuzjasta polskiej kuchni i naszego kraju, po zakończeniu kariery chciałby pracować jako trener przygotowania fizycznego - przed Państwem Ángel García Cabezali.
Utrzymujesz jeszcze kontakt z kimś z Realu Madryt?
Ángel García Cabezali: Jedynie z Mariano (Mariano Díaz - red.). Dzieliłem z nim szatnię przez trzy lata, był moim dobrym kolegą, nadal jest. Ale wiadomo jak to jest, kiedy opuszczasz rodzinne strony. Kontakt powoli się urywa.
Ostatnio miałem okazję obserwować ciekawą rywalizację między Tobą, Dominikiem Furmanem i Torgilem Gjertsenem. Okazuje się, że nie tylko Furmi potrafi dobrze przymierzyć z rzutu wolnego.
- Zgadza się, podczas jednego z treningów urządziliśmy sobie konkurs rzutów wolnych. Szczerze mówiąc ja osobiście nie jestem w tym najlepszy. Jednego dnia strzały wychodzą mi lepiej, drugiego gorzej. Tak się złożyło, że akurat teraz miałem dobrą passę i nawet udało mi się wygrać naszą małą konkurencję. Zależy mi, żeby stale podnosić swoje umiejętności, również uderzenia z rzutów wolnych. Strzały Dominika każdy z nas zna doskonale, ale Torgil również udowodnił, że posiada w tym aspekcie dużą jakość. Myślę, że wystarczającą, żeby również wykonać stały fragment podczas meczu. To oczywiście zależy tylko i wyłącznie od trenera, ale jestem pewien, że nasz nowy kumpel również jest w stanie zdobywać bramki ze stojącej piłki. W drużynie jest jeszcze przynajmniej jeden zawodnik, który dobrze bije rzuty wolne. Mam tu na myśli Czarka, który z pewnością robi to lepiej ode mnie.
Przyznaj, że sympatyczny Norweg sprawia pozytywne wrażenie na boisku.
- Znamy się dopiero kilka dni, ale wygląda na to, że to zawodnik z dobrą dynamiką, szybkością. Porusza się po całej długości boiska, wspiera również linię obrony. Wygląda też dobrze z piłką przy nodze. Myślę, że może wnieść sporo jakości do drużyny. W dotychczasowych meczach musieliśmy sobie radzić z kontuzjami. Często brakowało regularności na skrzydłach. Giorgi i Suad robili co mogli, czasem nawet ja musiałem grać na boku pomocy. Torgil z pewnością będzie bardzo przydatny, to wyjdzie na dobre całej drużynie.
Wspomniałeś o grze na skrzydle. Nominalnie jesteś lewym obrońcą, gra z przodu nie jest dla Ciebie problemem?
- Zdecydowanie nie. Oklepana formułka, ale rzeczywiście mogę zagrać wszędzie, gdzie widzi mnie trener i gdzie potrzebuje mnie drużyna. Jedyną przewagą gry na nominalnej pozycji jest to, że na boku obrony potrafię sobie wypracować nieco więcej miejsca. W przeszłości grałem też na skrzydle, więc tym bardziej nie jest to dla mnie problem.
Jesteś jednym z tych zawodników, którym niebawem kończy się umowa z Nafciarzami.
- Mój kontrakt wygasa w czerwcu. Jeśli klub zaoferuje mi nową umowę, poważnie rozważę tę propozycję. Niezależnie od tego, czy miałbym inne opcje, dla mnie najważniejsza jest oferta z Wisły. Teraz jest czas, żeby skupić się na dalszej części rozgrywek i dać z siebie jak najwięcej. Co przyniesie przyszłość, zobaczymy niebawem.
Wiadomo, że to wróżenie z fusów, ale jak według Ciebie rysuje się przyszłość Wisły Płock w dalszej części trwającego sezonu?
- Chciałbym, żebyśmy zostali wśród ośmiu najlepszych drużyn w kraju. Jasne, ciężko powiedzieć, jak będzie wyglądała nasza przyszłość w tym sezonie, ale myślę, że stać nas na osiągnięcie tego celu. Wiem, że nadrzędną misją jest pozostanie w ekstraklasie, ale patrząc na nasze dotychczasowe poczynania, myślę, że możemy powalczyć też o coś więcej, jak własnie załapanie się do górnej ósemki. A wtedy już wszystko możliwe.
Zamieniłeś przeszło 6-milionowy Madryt na nieco ponad 100-tysięczny Płock. To jednak spory przeskok. Nie masz z tym problemu?
- Oczywiście Płock jest dużo mniejszym miastem, ale ja osobiście nie przepadam za tak wielkimi aglomeracjami. Czuję się w Waszym mieście bardzo komfortowo, mieszkam na malowniczej starówce, wszystko jest bardzo blisko - kawiarnie, sklepy, stadion. Bardzo cenię sobie taki komfort. Oczywiście nie można porównywać ogromnych aglomeracji typu Madryt do mniejszych miast - przede wszystkim mówię tutaj o samej wielkości. Serio, przyzwyczaiłem się do życia w Płocku i czuję się tutaj bardzo dobrze.
A jak odnajdujesz się wśród Polaków?
- Każda kultura, każdy naród posiada swoje unikalne cechy. Wydaje mi się, że Hiszpanie są może nieco bardziej otwarci, chętni do kontaktu, dialogu. Z drugiej strony po transferze do Polski byłem nieco zaskoczony - wszyscy są u Was bardzo pomocni, mili, serdeczni. To jest dla mnie bardzo ważne w codziennym życiu. Polacy również są otwarci. Może nie do tego stopnia, jak niektóre południowe nacje, ale mówiąc zupełnie szczerze nie miałem w Waszym kraju dotychczas żadnych problemów. Spotkałem tutaj same pozytywne jednostki.
W tym momencie wypada mi zapytać jak idzie Ci nauka naszego języka.
- "Mówi trochę!" (śmiech). Przez chwilę uczyłem się polskiego, ale może to był właśnie błąd, że nie skupiłem się na tym wystarczająco mocno. Swój poziom znajomości języka określiłbym jako podstawowy. W przypadku podpisania nowego kontraktu będzie to dla mnie priorytet. Rozumiem większość z tego, co się do mnie mówi i z każdym dniem przyswajam więcej. Samo słuchanie codziennie języka polskiego, tego, co mówią zawodnicy również wpływa pozytywnie na znajomość polskiego. Języki w tych czasach to bardzo wartościowa umiejętność.
Paella, gazpacho czy może bigos i flaki? Czy jedzenie w naszym kraju również przypadło Ci do gustu?
- Wasze jedzenie różni się od tego w Hiszpanii. My mamy u siebie jeszcze więcej różnego rodzaju potraw, ale ja generalnie polubiłem polskie jedzenie. Szanuję angielską kuchnię, ale tam przykładowo masz głównie rybę z frytkami, a w Polsce wachlarz dań jest naprawdę spory. Zawsze lubiłem kosztować potraw z innych regionów świata i Wasza szczególnie przypadła mi do gustu.
To dobrze się składa, bo rozmawiamy bezpośrednio przed obiadem. Masz już jakieś ulubione danie z polskiej kuchni?
- Uwielbiam Wasze zupy, szczególnie żurek. O tak, żurek jest fantastyczny. No i oczywiście pierogi!
Na zakończenie małe gdybanie. Jak myślisz, czym zajmowałbyś się w życiu, gdybyś nie został zawodowym piłkarzem?
- Jeśli nie poszedłbym w piłkę nożną, myślę, że wybrałbym inny sport. Przykładowo bardzo lubię również koszykówkę. Bycie profesjonalnym sportowcem zawsze wymaga odrobiny szczęścia, ale generalnie wydaje mi się, że jestem stworzony do pracy w tej dziedzinie. Studiowałem kierunek z tym związany, myślałem o zostaniu trenerem personalnym czy trenerem przygotowania fizycznego. Mogę to zawsze powiązać z piłką nożną. Gdy zawieszę buty na kołku, być może właśnie tym się zajmę.
Dziękuję za rozmowę.