Czy po serialu warto zagrać w The Last of Us? - ni stare, ni nowe #16
Gra ma 3 różne daty premier i jest to związane z jej wersjami zremasterowanymi - to wyrażenie wcale nie opisuje w tym przypadku GTA 5, ale tytuł, o którym ostatnio powstał popularny serial dla HBO. Oglądający z pewnością kojarzą, że fabuła pochodzi z kultowej gry komputerowej, jednak nie wszyscy rzeczywiście grali w The Last Of Us. Czy warto poznać grę mającą już tak naprawdę 10 lat?
“Wspaniała, mądra i angażująca przygoda”, “przepiękne arcydzieło”, “najlepsza gra roku - jeśli i nie najlepszy tytuł w historii branży” - to przykładowe nagłówki przy recenzjach The Last of Us. Sama gra swoją premierę miała w czerwcu 2013 roku na PlayStation 3. Po około roku wydano ulepszoną wersję na PS4 o podtytule Remastered, zaś w połowie 2022 roku pojawił się kolejny remaster, który tym razem trafił na piątą edycję konsoli Sony. Jednak to nie wszystko, bo produkt studia Naughty Dog (serie Crash Bandicoot czy Uncharted) po prawie 10 latach od premiery przestał być exclusivem dla PlayStation i zawitał na PC - premiera odbyła się… wczoraj (28.03.23).
Liczba edycji oraz wspomniane powyżej nagłówki sugerować mogą jedno - mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. The Last of Us jest grą przygodową, ale popularność point’n’clicków (wskaż i kliknij, typ przygodówek lat 90’) dawno już minęła i aktualnie ten gatunek kieruje się bardziej w stronę akcji. Mam pewien problem z pisaniem recenzji takiej gry, ponieważ największym atutem produkcji jest fabuła, której tutaj oczywiście postaram się za dużo nie zdradzać. Na szczęście nie jest to jedyny plus The Last of Us.
Pierwsze minuty gry (stanowiące poniekąd samouczek) są niczym u Alfreda Hitchcocka - emocjonujące i trzymające w napięciu. Jednak zdecydowana większość rozgrywki dzieje się 20 lat po dramatycznych wydarzeniach z początku, a dokładnie w 2033 roku. Świat pogrążony jest w wyniszczającej ludzkość epidemii, a zarażeni pyłkami groźnych grzybów zamieniają się w mutantów, którzy bezlitośnie polują na ocalałych przy życiu ludzi. Nie są oni zombie, ale przypominają ich zachowaniem. Świat USA upada, a kolejne ludzkie miasta niszczone są przez zabójczą zarazę. Coraz trudniej o wodę i żywność. Wojsko, chcąc chronić ludzi, zamyka ich w kwarantannach.
Wcielamy się w Joela, doświadczonego przemytnika, który otrzymuje zadanie przetransportowania piętnastoletniej Ellie. Przemierzanie zdewastowanego Bostonu buduje między bohaterami relację rodzic-dziecko, a oboje na naszych oczach przechodzą przemianę wewnętrzną. Obserwowanie pozostałości ludzkiej cywilizacji bardzo przypomina mi klimatem kultowego Half Life 2, a nie brakuje też nawiązań do literatury np. powieści “Droga” Cormaca McCarthy'ego (polecam!). W poszukiwaniu surowców i przydatnych narzędzi na naszej drodze staną przeszkody - będą to nie tylko mutanty, ale i nieufni ludzie.
Joel, jak przystało na doświadczonego przemytnika, potrafi posługiwać się zarówno bronią białą, jak i palną. Napotkane mutanty podzielić możemy w głównej mierze na dwa typy. “Biegacze” potrafią się szybko przemieszczać i często zaatakują nas w przewadze liczebnej. Natomiast “klikacze” są powolne i niemal ślepe. Do wykrywania zagrożenia używają słuchu, a do tego są bardzo niebezpieczne, więc etapy z tymi rodzajami przeciwników często zmieniają The Last of Us z gry akcji w skradankę.
Podróż Joela i Ellie zachwyca nie tylko fabułą, ale i niesamowitym klimatem. Świetnie wykreowany świat, mimo że bardzo zniszczony, potrafi urzec. The Last of Us trzyma gracza w ciągłym napięciu i potrafi wystraszyć. Na szczęście nie chodzi tu o prostackie jump scary, ale bardziej o obawę co na nas czeka za ścianą lub w następnym pomieszczeniu. Wraz z biegiem rozgrywki coraz bardziej buduje się relacja zarówno między dwójką naszych bohaterów, jak i graczem oraz kierowanymi przez niego postaciami. Los Joela i Ellie bardzo szybko przestaje nam być obojętny.
Na uwagę zasługuje również oprawa audiowizualna. Wiadomo, że wersja z 2013 roku pozostawia dzisiaj sporo do życzenia, ale za to najnowsza edycja wygląda już obłędnie. Istotnym elementem, nad którym pracowali twórcy było też udźwiękowienie - odgłosy kroków, skrzypienia czy trzask drzwi bardzo wpływa na klimat zabawy. Jeśli chodzi o muzykę, to ona również stoi na najwyższym poziomie. W końcu odpowiada za nią Gustavo Santaolalla, kompozytor dwukrotnie nagrodzony Oscarem. Tytuł został w pełni spolszczony. Mimo że rodzime głosy brzmią bardzo dobrze, to ja jednak preferowałem oryginalną, angielską ścieżkę dźwiękową.
Czy The Last of Us było sukcesem? Na to pytanie każdy z łatwością jest w stanie odpowiedzieć. W końcu kolejne ulepszone wersje gry, jak i serial nie powstałyby na podstawie czegoś nędznego. W agregatorach Metacritic i GameRankings tytuł zebrał rewelacyjne średnie ocen (95% i 95/100) i do dzisiaj jest jedną z najlepiej ocenianych gier w historii. Produkcja Naughty Dog była jedną z najbardziej wyczekiwanych premier 2013 roku i w pierwszy weekend sprzedała się w liczbie ponad 1,3 miliona egzemplarzy. Do 2018 roku sprzedało się ponad 17 milionów kopii gry, a ta liczba wciąż rośnie i będzie rosnąć - w końcu tytuł trafił wczoraj również na PC. Wysokie oceny i setki nagród (w tym nagrody dla gry roku) jednoznacznie świadczą, że mamy do czynienia z czymś wybornym.
PLUSY:
MINUSY:
Oceny i ogromna sprzedaż nie są przypadkowe. The Last of Us jest czymś ponadczasowym. Bez względu na to czy oglądaliście serial czy nie, to z pełnym przekonaniem mogę Wam polecić grę studia Naughty Dog - ten tytuł po prostu trzeba znać! Zwłaszcza, że przecież w 2020 roku powstała druga odsłona przygód w zrujnowanym USA.
Wcześniejsze gry w serii ni stare, ni nowe, kliknij i zobacz:
Darkest Dungeon, God of War, Cuphead, Starcraft II, Wiedźmin 3, GTA V, Overwatch, Heroes of the Storm, Doom, Horizon: Zero Dawn, Red Dead Redemption 2, Dying Light, Cyberpunk2077, Hearthstone, Animal Crossing