Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Gra o pierwszej wojnie światowej - ni stare, ni nowe #18

 

Gier o tematyce II Wojny Światowej jest sporo. Nic dziwnego, bowiem jest to najbardziej znany konflikt w dziejach, a ludzie kojarzą go w zasadzie na całej naszej planecie. Jednak ile można strzelać się w czasie D-Day, oblężenia Stalingradu czy na jednej z japońskich wysepek? Dlaczego tak mało gier porusza tematykę drugiego największego konfliktu w historii człowieka? Z pomocą przyszła wyjątkowa pod wieloma względami odsłona słynnej serii Battlefield.

W czasach młodości bardzo lubiłem strzelanki drugowojenne. Sukcesy święciły wtedy Medal of Honor czy pierwsze Call of Duty. Po czasie jednak pierwsza seria bardzo się stoczyła, a druga poszła w kierunku “aktualnych” lub wymyślonych konfliktów (Modern Warfare, Black Ops). Jednak moja niechęć do tego typu rozgrywki została przerwana przez tytuł zupełnie inny, bo od konkurencji. Mimo, że we wcześniejsze odsłony Battlefielda grałem bardzo mało lub wcale, to produkcja z października 2016 roku bardzo mnie zaintrygowała.

Gra studia Electronic Arts trafiła na PC oraz konsole starszej generacji. Jest to piętnasta odsłona serii (wliczając spin-offy), ale sami fani odetchnęli z ulgą, bo “jedynka” zawierała sporo rozwiązań, za które klasyczne części zostały pokochane przez miliony, a dodatkowo wprowadzała niemało świeżych pomysłów. Pierwszym i podstawowym jest oczywiście zmiana umiejscowienia akcji. Nie ma mowy o przyszłościowych wymysłach, Zimnej Wojnie czy nawet II Wojnie Światowej. Battlefield 1 rzuca nas w wir krwawej i chaotycznej Wielkiej Wojny 1914-1918.

 

To tylko cutscenka, ale sama gra również prezentuje się bardzo dobrze.

 

Zastanawiałem się sporo czy znam jakąś grę o tej tematyce. I po dłuższej chwili nie potrafiłem wymyślić nic innego niż Battlefield 1. Nawet szperanie w Internecie na wiele się nie zdaje, bo jedyne co potrafiłem odnaleźć to Valiant Hearts, czyli mało znana przygodówka od Ubisoftu. Jednak nawet 7 lat od premiery omawianego dzisiaj Battlefielda ciężko poznać I Wojnę Światową przy pomocy komputerowej rozrywki. Dlaczego? Dla mnie to wielka szkoda, ale tym bardziej możemy docenić BF1.

Wcześniejsze odsłony nie do końca spodobały się fanom, bo ani “trójka” ani Battlefield 4 nie spełniły wszystkich oczekiwań. Po pierwsze, wzorem konkurencji, postanowiono zmienić czas działań zbrojnych na bardziej aktualny. Po drugie twórcy wprowadzali takie rozwiązania, które nie pomagały rozgrywce, a wręcz ją psuły. Dlatego wśród prawdziwych sympatyków powstałej w 2002 roku serii najlepszą z ostatnich odsłon było Bad Company 2 (2010). Ich postrzeganie zmienił właśnie Battlefield 1.

Gra zawiera kampanię fabularną, która jest co prawda dość krótka i nie oferuje niesamowitych fajerwerków, ale jest po prostu porządna. W serii Battlefield tryb dla jednego gracza nie jest czymś oczywistym, bo te gry są nastawione na tryb multiplayer, ale miło, że EA posiedziało trochę dłużej przy singlu. Fabuła podzielona jest na kilka drobnych i oderwanych od siebie kampanii, które rozgrywają się w ważniejszych obszarach działań wojennych I Wojny Światowej. Misje są zróżnicowane i trzymające w napięciu. Kierowanie prymitywnym czołgiem “Czarna Bess” na terenach Francji? Sterowanie samolotem (dwupłatowcem!) i wymagające bitwy powietrzne? A może przedzieranie się w pancerzu przez zastępy wrogów na froncie włoskim? Wszystkie kampanie ukończymy w dosłownie kilka godzin, ale będzie to czas dobrze spędzony.

 

Nawet jeśli jesteśmy graczami multi to warto chociaż liznąć kampanie Battlefielda 1.

 

Zarówno w kampaniach, jak i trybie multiplayer sporą robotę robi sam okres Wielkiej Wojny. Poznajemy całkowicie nowe fronty lub bitwy, o których mogliśmy usłyszeć na lekcjach historii, a które są jednak bardzo świeże - bo przecież nie graliśmy w zasadzie wcześniej w grę o konflikcie pierwszowojennym. Zmiany dotyczą również samego wojska. W Battlefield 1 możemy wcielać się w członka armii amerykańskiej, brytyjskiej czy niemieckiej, ale też żołnierza włoskiego czy tureckiego. Poza samym umundurowaniem zmiany dotyczą również uzbrojenia. Nie ma mowy o kultowym M1 Garand czy szybkostrzelnym Thompsonie. Przyzwyczajaj się do bagnetu, bo bitwy będą krwawe i często na krótkim dystansie. Oczywiście różne są również pojazdy. Poza wspomnianymi wyżej samolotami dwupłatowymi nad naszymi głowami dostrzec będziemy mogli sterowce, a po błotnistych polach bitew jeździć będą czołgi, które z perspektywy II Wojny Światowej lub później mało kiedy czołgi przypominają. Ba, można nawet jeździć konno!

Wszystko to byłoby nic nie warte, gdyby twórcy sknocili tryb multiplayer. Tak się na szczęście nie stało. Battlefield oferuje kilka trybów rozgrywki: podbój, szturm, operacje, gołębie wojenne, zespołowy deathmatch, linia frontu i dominacja. Zwłaszcza operacje bardzo spodobały się graczom. Oferują one blisko godzinną zabawę na dwóch mapach, w których drużyny zajmują odpowiednie punkty na mapie. Największą zmianą jest możliwość przejmowania punktów przez oba zespoły, co dodało trybowi dodatkowej dynamiki. Sam tryb sieciowy w Battlefieldzie skupia się na zabawie na dużych mapach ze zniszczalnym środowiskiem (niemal całkowicie, a nie jak w poprzedniczkach zaledwie kilka obiektów), na których biega aż 64 graczy jednocześnie. Do tego EA dodało tryb dynamicznie zmieniającej się pogody czy pory dnia! W sieci możemy wcielić się w jedną z czterech ról. Szturmowiec walczy w zwarciu i potrafi niszczyć pojazdy. Żołnierz wsparcia dostarcza kolegom amunicję lub umacnia pozycję. Trzecią klasą jest medyk, który leczy sojuszników. Na końcu pozostał zwiadowca, czyli po prostu snajper. Z kolejnymi grami będziemy zdobywać tzw. obligacje wojenne, które pozwalają ulepszać uzbrojenie dla każdej z klas (np. lepsze karabiny).

 

Tryb sieciowy jest świetny, a serwery pełne nawet 7 lat po premierze.

 

PLUSY:

  • w końcu okres Wielkiej Wojny.
  • “nowe” uzbrojenie, umundurowanie i pojazdy.
  • ciekawy tryb kampanii dla jednego gracza.
  • bardzo dobry tryb multiplayer z aktywnymi do dzisiaj serwerami.
  • bardzo przyzwoita oprawa audiowizualna.

 

MINUSY:

  • dość trudne wejście sieciowe dla nowego gracza.
  • sporadyczne błędy historyczne (głównie w kampaniach).
  • brak wsparcia dla modderów.

 

Czy w Battlefielda 1 warto zagrać? Zdecydowanie tak, bo trudno znaleźć tak dobrą grę o tematyce I Wojny Światowej. Tytuł oferuje zarówno porządny tryb single, jak i świetny multiplayer. Wiadomo, że w tego typu produkcjach pełno jest kwestii umownych lub wręcz błędów historycznych. Przykładowo, w grze co drugi żołnierz posługuje się pistoletami maszynowymi, a te tak naprawdę pojawiły się już pod sam koniec wojny i było ich bardzo niewiele - po prostu większość używała karabinów z bagnetami. Jest to jednak czepianie się na siłę. Najważniejsze, że w Battlefielda 1 gra się świetnie, a same bardzo wysokie oceny świadczą o tym jak dobra jest to gra. BF1 uzyskał najlepszą średnią ocen od czasów Bad Company 2 i do dzisiaj żadna odsłona nie potrafi uzyskać takiego wyniku.

 

Wcześniejsze gry w serii ni stare, ni nowe, kliknij i zobacz:

Darkest Dungeon, God of War, Cuphead, Starcraft II, Wiedźmin 3, GTA V, Overwatch, Heroes of the Storm, Doom, Horizon: Zero Dawn, Red Dead Redemption 2, Dying Light, Cyberpunk2077, Hearthstone, Animal Crossing, the Last of Us, nowe Assassin's Creedy





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni