Gra o Robin Hoodzie ze wspaniałym polskim dubbingiem - Retro Recenzja #37
Chyba każdy słyszał o Robin Hoodzie - angielskim buntowniku, który okradał bogatych, aby oddać biednym. Cała ta legenda jest dosyć naciągana, a w rzeczywistości mogło być trochę inaczej (więcej w ciekawostkach!), ale motyw ten był swojego czasu wykorzystywany na różne sposoby. Najpopularniejszym jest chyba film z Kevinem Costnerem z 1991 roku o tytule: Robin Hood: Książe Złodziei. Jednak ciężko znaleźć tę legendę w komputerowej rozgrywce. Kojarzę starusieńki tytuł z 1986 roku pt. Defender of the Crown, ale zdecydowanie najpopularniejszą grą o Robin Hoodzie jest ta z 2002 roku, która w Polsce zasłynęła z kapitalnego dubbingu.
Robin Hood: Legenda Sherwood został wyprodukowany przez studio Spellbound Entertainment, a wydany przez firmę Wanadoo w listopadzie 2002 roku. Polscy gracze musieli poczekać, co było standardem w tamtym okresie. Za sprawą CD Projektu tytuł pojawił się w naszym kraju 12 lutego 2003 roku. Gra wyszła wyłącznie na PC.
Już po włączeniu gry mogliśmy poczuć się zszokowani. Twórcy zaprezentowali nam bardzo ładny filmik wprowadzający, w którym tytułowy bohater walczy w obronie wieśniaków. Bardzo dobra animacja postaci oraz sama akcja intra była na tamte czasy czymś niespotykanym. Oczywiście po latach widać jak bardzo filmik się zestarzał, a przepiękne animacje stały się bardzo drewniane, ale 20 lat temu człowiek po obejrzeniu takiego intro czuł, że nie zmarnował zainwestowanych pieniędzy.
Produkcja niemieckiego studia jest taktyczną grą strategiczną czasu rzeczywistego z elementami zręcznościowymi. Praktycznie zawsze widok prezentowany jest nam w formie rzutu izometrycznego. Z bardzo podobnym stylem rozgrywki gracze spotkali się już wcześniej. Rok przed Robin Hoodem to samo studio wypuściło bardzo pozytywnie ocenianego Desperados: Wanted Dead or Alive, którego akcja dzieje się na Dzikim Zachodzie. Jednak najpopularniejszym przykładem gry tego typu jest pierwszy Commandos z 1998 roku czy jego druga odsłona z 2001 roku.
Grę można przechodzić na wiele sposobów (Robin Hood: Legenda Sherwood).
Tym razem akcja gry dzieje się w XII-wiecznej Anglii. Król Ryszard Lwie Serce wyruszył na krucjatę, a w jego imieniu władzę sprawuje jego starszy brat - książe Jan. Ten, gdy dowiaduje się, że władca trafił do niewoli chce wykorzystać sytuację i sam koronować się na króla. Na przeszkodzie staje mu Robin Hood, który powracając z krucjaty jest wierny Ryszardowi. Niestety, ale po śmierci swojego ojca traci on cały majątek. Decyduje więc, że pomóc w uratowaniu kraju może mu tylko lud Anglii. Dlatego zbiera swoją ekipę, z którą zamieszka w lesie Sherwood i wspólnie rozpoczynają walkę partyzancką.
Podobnie jak w wyżej wymienionych grach Robin Hood dzieli się na poziomy. Na każdym z nich mamy do dyspozycji określoną z góry lub wybraną przez nas drużynę. Poza postaciami fabularnymi (i legendarno-historycznymi) jak Robin, jego ukochana Marion, Mały John czy braciszek Tuck dostęp mamy też do “zwyczajnych” mieszkańców naszego obozu. Każdy charakteryzuje się innym uzbrojeniem i umiejętnościami, co często determinuje jak rozgrywamy daną planszę. Przykładowo tytułowy bohater potrafi strzelać z łuku, ogłuszać uderzeniem pięści czy rzucać wypełnioną złotem sakiewkę, która spowoduje kłótnie między wrogimi strażnikami. Wachlarz dostępnych w grze zdolności jest naprawdę szeroki. Grając poszczególnymi bohaterami jesteśmy w stanie udawać żebraka, bronić się przed ostrzałem przy pomocy tarczy, wiązać ogłuszonych przeciwników, strzelać z procy czy nawet rzucić we wrogów ulem pełnym wściekłych pszczół.
Samych plansz w grze jest niewiele, ponieważ jest to zaledwie 5 zamków (York, Lincoln, Derby, Leicester i Nottingham). Są one za to bardzo dokładnie odwzorowane i pełne szczegółów. Jednak twórcy bardzo sprytnie to przemyśleli i z biegiem wydarzeń będziemy gościć w tych samych lokacjach kilka razy. Nie jest to bynajmniej nudne, ponieważ poziomy rozgrywane na tej samej mapie często bardzo się od siebie różnią - możemy mieć inne dostępne postacie, inna może być liczba i siła przeciwników oraz nasze cele. Co więcej, często tą samą lokację zwiedzimy w innych okolicznościach np. po zmroku. Poza samymi zamkami bardzo często będziemy przesiadywać w naszym obozie w gęstym lesie Sherwood. Tam każdej z postaci, którą zdecydujemy się nie posyłać na kolejną misję, możemy zlecić pracę przy wykonywaniu surowców np. strzał lub leczniczych ziół.
Idea rozgrywki jest prosta i nie różni się wiele od tego co otrzymaliśmy wcześniej w Commandosie. Mapa wypełniona jest zróżnicowanymi wrogami, którzy obserwują lub patrolują cały czas to samo miejsce. Przy pomocy jednego klawisza jesteśmy w stanie zobaczyć ich pole widzenia. Musimy tak kombinować, żeby nie zaalarmować przeciwników (z dużą grupą ciężko wygrać), a często wymaga to podejmowania kilku aktywności jednocześnie. Twórcy zaprojektowali kilka rodzajów przeciwników - od łuczników, tarczowników i kuszników po ciężkozbrojnych mieczników czy nawet konnicę. Co więcej istotnym jest też kolor ich ekwipunku, bo świadczy o ich sile. Najsłabszymi są ci błękitni, a pod koniec gry mierzyć będziemy się z zabójczo groźnymi czarnymi wrogami. Gdy nasze ciche podchody zostaną odkryte to dojdzie do pojedynku naszego bohatera z wrogiem. Bardzo niekonwencjonalnie rozwiązali to twórcy. Kursorem myszy rysujemy wtedy określone symbole, a nasza postać wykonuje wtedy określony cios. Musimy uważać, żeby wróg nas nie zabił - w takim wypadku uratować może nas tylko bardzo rzadka czterolistna koniczynka (jednokrotnie wskrzesza postać) lub wczytanie wcześniejszego stanu gry.
Konni przeciwnicy potrafią być naprawdę irytujący (Robin Hood: Legenda Sherwood).
Misje dzielą się na trzy rodzaje. Pierwszymi są te stricte fabularne, które dzieją się na terenie jednego z zamków. Bardzo często obowiązkowym jest w nich obecność Robin Hooda, a zobowiązani jesteśmy do wykonania określonego celu - np. uwolnienie towarzysza czy podsłuchanie rozmowy. Jak tego dokonamy pozostaje tylko wyborem gracza. Możemy przedrzeć się siłowo jak najszybciej do celu (chociaż są poziomy, które musimy rozegrać bez zaalarmowania wrogów), “wyczyścić” całą planszę lub sposobem i po cichu osiągnąć swój cel. Drugim rodzajem misji są napady na konwoje lub poborców podatkowych. Robin musi uzbierać potężną ilość złota, żeby móc wykupić króla z niewoli. Dlatego bardzo często będziemy brać udział w krótkich poziomach, w których naszym celem będzie kradzież gotówki. Oczywiście jest ono pilnowane. Tego typu poziomy również rozgrywane są na jednej z kilku dostępnych mapek, co po pewnym czasie może nudzić. Z trzecim rodzajem misji spotkamy się pod koniec gry. Są to oblężenia. Razem ze sprzymierzonymi rycerzami (kontrolowanymi przez sztuczną inteligencję) musimy zdobyć zamek. Na moim starym komputerze te plansze potrafiły nieźle “mulić”, ponieważ sprzęt nie radził sobie z jednoczesnymi animacjami aż tylu postaci.
Nie jest to Wiedźmin 3, więc gra ma swoje minusy. Są nimi dość szybko nużące misje konwojowe oraz dość krótki czas rozgrywki - wystarczy niecałe 15 godzin. Jednak nie można zapominać o plusach. W Robin Hood: Legenda Sherwood nawet po takim czasie gra się bardzo przyjemnie. Po prawie 20 latach charakterystyczna oprawa graficzna nie zestarzała się, a sporym plusem są też wpadające w ucho motywy muzyczne w tle zabawy. W Polsce gra zyskała popularność dzięki świetnemu dubbingowi. Nie przez przypadek wspomniałem przed chwilą grę o Geralcie z Rivii, ponieważ w Robin Hoodzie usłyszeć możemy znajome głosy. Przykładowo w rolę Małego Johna wcielił się Dariusz Odija - ten sam, który po prawie 15 latach oddał swój głos Gaunterowi o’Dim.
Garść ciekawostek:
- gra spotkała się z pozytywnym odbiorem zarówno graczy, jak i krytyków. W serwisie Metacritic Robin Hood osiągnął 80 punktów na 100 możliwych. Chwalono głównie oprawę graficzną i podobieństwo rozgrywki do kultowego Commandosa (1998). W Polsce przychylnie oceniano również rodzimy dubbing.
- W 2003 roku Robin Hood: Legenda Sherwood zdobyła dwie statuetki na gali Animago Awards. Grę nagrodzono w kategoriach: najlepszy projekt gry oraz najlepsza animacja.
- W menu głównym wyświetlają się statystyki naszej rozgrywki. Poza poziomem trudności, czasem gry czy procentem postępu fabularnego dostępna jest pozycja “uratowane życia”. W czasie naszej zabawy nie jesteśmy zmuszani do zabijania wrogów można ich ogłuszyć i związać lub po prostu ominąć. Grając ostatnio chciałem przejść cały tytuł ze 100% wskaźnikiem uratowanych żyć. Niestety, ale… jest to niemożliwe. W jednej z finalnych misji bierzemy udział w oblężeniu jednego z zamków. Sprzymierzona armia walczy z przeciwnikami, a już na samym starcie dochodzi automatycznie do śmierci kilku żołnierzy wroga. Wielokrotnie próbowałem, ale ich zgon następuje w samym centrum mapy i nie ma szans, żeby tam dobiec i w jakiś sposób ich uratować. Dlatego przechodząc rzetelnie całą grę w stylu pacyfisty osiągniemy powyższy wskaźnik na 97%.
- Producenci Robin Hooda, czyli studio Spellbound Entertainment na tym tytule nie poprzestali. Po roku wypuścili kolejną grę w tej specyficznej mechanice tym razem ulokowane w mafijnym USA Chicago 1930. Jednak z biegiem lat firma mierzyła się z coraz większymi problemami. Druga odsłona Desperadosa nie spełniła oczekiwań, a ostatnią grą wyprodukowaną przez to niemieckie studio jest Arcania: Upadek Setarrif, czyli dodatek do koszmarnego Arcania: Gothic 4. Fani kultowego Gothica (niestety) znają. W 2012 roku Spellbound Entertainment z powodów finansowych ogłosiło upadłość.
- Robin Hood jest bohaterem angielskich legend. Historycy nigdy nie potwierdzili istnienia takiej osoby podobnie jak jego kompanów: Małego Johna czy braciszka Tucka. Bardzo prawdopodobne, że na postać Robina złożyły się działania kilku banitów, ponieważ niektóre podania określają życie bohatera na XI wiek, a inne nawet na wiek XIV. W muzeum na zamku Nottingham można oglądać eksponaty, jakimi są rzekomo oryginalny łuk oraz dwie strzały Robin Hooda.
- Postaciami historycznymi są za to sam Ryszard Lwie Serce oraz książe Jan. Ten drugi w historii określany jest mianem Jana bez Ziemi, a z jego burzliwymi rządami (zostaje królem po śmierci swojego brata) wiąże się pewne bardzo ważne wydarzenie w historii Anglii. W 1215 roku wydał Wielką Kartę Swobód. Dała ona początek angielskiemu ustrojowi i przyczyniła się do powstania parlamentu.
Za sprawą studia Mimimi (co ciekawe, również niemieckiego) gry z tą charakterystyczną mechaniką powróciły po latach. Ich Shadow Tactics (klimaty japońskie) oraz Desperados III są świetne, ale nie mają szans w starciu z Robin Hoodem - a wszystko za sprawą dubbingu. Wszyscy, którzy grali w ten 20-letni tytuł z pewnością kojarzą poszczególne teksty, a kultowe “chodź, pomacam cię moim cepikiem!” z pewnością przeczytaliście głosem Willa.
Wcześniejsze gry w serii Retro Recenzji, kliknij i zobacz:
StarCraft, Half-Life, Max Payne, Heroes 3, GTA2, Syberia, Medal of Honor, Commandos, Diablo II, Twierdza, Worms: Armageddon, S.T.A.L.K.E.R, Postal 2, GTA: Vice City, Age of Empires 2, NFS: Most Wanted, Gothic, Kangurek Kao, Call of Duty, Warcraft III, Another World, Wiedźmin, Mafia, Książę i Tchórz, Sacred, THPS2, Harry Potter 1&2, Fable, Wolfenstein, Emergency, Tomb Raider, This War of Mine, Metro 2033, Broken Sword, The Sims, God of War