Hybryda dwóch gatunków, którą pokochali fani - Retro Recenzja #51
Początek XXI wieku podzielił graczy. Część z nich pokochała dwie pierwsze odsłony klasycznych erpegów, jakimi są Baldur’s Gate. Inni docenili dynamikę rozgrywki hack&slash i wybitnego w tym gatunku Diablo II z dodatkiem Pan Zniszczenia. Amerykańskie studio Gas Powered Games wpadło na genialny pomysł - stwórzmy hybrydę tych dwóch gatunków. Tak powstał Dungeon Siege.
Gra zadebiutowała 5 kwietnia 2002 roku (w Polsce pod koniec miesiąca). W Dungeon Siege zagrać można wyłącznie na PC, co zresztą nie dziwi, ponieważ wydawcą jest sam Microsoft. Ich pierwszy Xbox dopiero raczkował (miał premierę niecałe pół roku wcześniej), więc z oczywistych powodów amerykańskie studio nie ryzykowało wydawania gry na konsolę, która jeszcze nie wiadomo czy osiągnie sukces.
Dungeon Siege najłatwiej określić obecnie jako RPG akcji, chociaż 20 lat temu zdanie to wzbudziłoby ogromne kontrowersje. O swoistej hybrydzie klasycznych RPG z hack&slash gracz może przekonać się już po włączeniu gry. Brak tutaj wyboru klasy postaci jak w Diablo. Próżno też szukać charakterystycznego losowania statystyk, ustalania rasy i wielu innych opcji, które gracze doskonale znali z erpegów jak wspomniany wyżej Baldur’s Gate. Wybieramy płeć naszej postaci oraz podstawowe opcje związane z wyglądem. Możliwości jest niewiele - kilka rodzajów twarzy, fryzur czy kolorów ubrania. Osoby mające z Dungeon Siege styczność po raz pierwszy mogli zadawać sobie pytanie: kim ja będę w ogóle grał?
Kiedyś oprawa graficzna budziła zachwyt, a dzisiaj (zwłaszcza na zbliżeniach) potrafi budzić uśmiech politowania.
To czy nasz bohater (lub bohaterka) stanie się walczącym w zwarciu miecznikiem, czy szyjącym z odległości łucznikiem wpływ ma sama rozgrywka. Od pierwszych minut o naszym rozwoju decydować będzie to… co robimy. Atakując przeciwników mieczem widzimy rosnący wskaźnik walki bronią w zwarciu. Po kilku potyczkach zapełni się on, a nasza postać awansuje na wyższy poziom w tej statystyce. Do wyboru są cztery opcje rozwoju postaci - wspomniana walka w zwarciu, strzelanie z łuku lub kuszy oraz dwa rodzaje magii - natury i chaosu. Obie potrafią zadawać obrażenia, ale w tej pierwszej więcej jest zaklęć wspomagających naszą drużynę. Rozwój w danej statystyce nie jest powiązany z jednym rodzajem oręża. Jeśli znajdziemy topór mocniejszy od naszego miecza, to przy zamianie wciąż będziemy mieć taki sam poziom statystyki. W przypadku magów nie używa się broni jako takiej, a zaklęć z jednej lub drugiej “szkoły”. Czarów do wyboru w Dungeon Siege jest całkiem dużo - podobnie zresztą jak innych przedmiotów, których w czasie naszych przygód będziemy znajdywać multum. To czy danych butów, hełmu lub pancerza będziemy w stanie użyć decydują też trzy podstawowe statystyki - siła, zręczność i inteligencja, a rosną one automatycznie wraz ze stosowaniem odpowiedniego oręża (czyli używając łuku wzrasta nam zręczność, a ataki zaklęciami rozwijają inteligencję). Podsumowując - rozwijasz swoją postać w tym kierunku, jakiego uzbrojenia ona używa. Nic nie stoi na przeszkodzie tworzyć hybrydy. Mag natury walczący mieczem? Jasne, ale z drugiej strony pod koniec rozgrywki można mieć problem, ponieważ rozwijając dwie statystyki możemy później po prostu być nieźli w jednej i drugiej, ale w żadnej z nich doskonali.
Rozgrywkę obserwujemy z rzutu izometrycznego, ale dostępny jest obrót kamery oraz przybliżenie lub oddalenie widoku. Co ciekawe po pierwszym ładowaniu gry gracz nie spotka już żadnych ekranów wczytywania - czy wejdziemy do nowych lochów, czy odwiedzimy sporych rozmiarów miasto - nie odpali się żaden ekran wczytywania. Było to w tamtych czasach godne pozazdroszczenia przez twórców innych gier. Poza nowatorskim podejściem do rozwoju postaci twórcy z Gas Powered Games starali się pogodzić dwie grupy “rywali”, jakimi byli najwięksi fani klasycznych erpegów czy nowsi sympatycy “diablopodobnych” hack&slash. Osiągneli to rezygnująć z klasycznej turowej walki. Nie oznacza to bynajmniej, że pokonujemy chmary przeciwników niczym w Diablo II. Walki wciąż są dość powolne (opcja pauzy jest w razie czego dostępna pod odpowiednim przyciskiem), a różni je jedynie brak podziału na kolejki poszczególnych postaci. W 2002 roku była to nowość, która zainteresowała wielu odbiorców. Po latach jednak gracz dostrzega, że taki zabieg miał też swoje skutki uboczne. Po pewnym czasie gra “przechodzi się sama”. Gdy rozpoczyna się walka, a nasza drużyna jest już odpowiednio doświadczona i uzbrojona to wystarczy tylko obserwować jak nasi towarzysze radzą sobie z przeciwnikami i ewentualnie w odpowiedniej chwili kliknąć klawisz odpowiadający za miksturę leczenia.
Oczywiście nie podróżujemy samotnie. Dungeon Siege pozwala stworzyć drużynę złożoną maksymalnie z 8 postaci, które rekrutujemy z biegiem czasu. Warto mieć w ekipie przynajmniej po jednej postaci, która rozwija się w jednej z czterech statystyk dzięki temu nasza drużyna będzie zbalansowana, a potężny loot może być zawsze przez kogoś wykorzystany. Śmierć naszej postaci oznacza koniec gry, ale zgon towarzysza teoretycznie nie kończy zabawy - w jego miejsce po prostu możemy rekrutować kogoś innego. Nic nie stoi na przeszkodzie w ukończeniu gry samotnie, chociaż jest to bardzo trudne. Osoby dołączające do naszej drużyny często mają swoją historię, ale jest ona bardzo miałka i tutaj przechodzimy do największej bolączki Dungeon Siege.
Tzw. lootu będziemy zdobywać mnóstwo, a i tak obfity ekwipunek bardzo szybko będzie się zapełniać. W związku z tym twórcy wprowadzili osiołka. Zwierze kroczy za naszą drużyną, a jego jedynym celem jest przenoszenie sprzętu na sprzedaż (uwaga, żeby nie zginął!).
Fabuła gry jest po prostu słaba. Swojego czasu skończyłem pierwszego Dungeon Siege i grałem w niego całkiem sporo, ale za nic w świecie nie potrafiłem sobie przypomnieć nic związanego z fabułą gry. Musiałem się posiłkować dobrodziejstwami internetu, a nawet wtedy przedstawiona historia była dla mnie czymś nowym.
Akcja gry dzieje się w fantastycznym świecie, a dokładnie w królestwie Ehb. Nasza postać rozpoczyna jako farmer, który zostaje napadnięty przez dzikie zwierzęta, zwane krugami. Wyrusza więc on po pomoc do pobliskiego miasta Stonebridge. Jakimś sposobem okazuje się, że to właśnie farmer musi ratować kontynent. Celem jest odnalezienie maga Merika, z pomocą którego odbijamy twierdzę oblężoną przez nekromantę Gresha. Następnie razem ze swoimi towarzyszami atakujemy twierdzę Ehb, w lochach której uwięziony jest król.
Oczywiście wszystko to nam się udaje i zostajemy bohaterami. Brzmi tak jak jest, czyli sztampowo i… nudno.
Dungeon Siege oferował też rozgrywkę przez internet. Twórcy przygotowali kilka trybów np. capture the castle, king of the hill czy smear the sorcerer. Te 20 lat temu mogłem pomarzyć, żeby mieć stały dostęp do sieci, więc tego typu rozgrywki sam osobiście nigdy nie zgłębiłem. Natomiast w sierpniu 2005 roku wychodzi jedyny dodatek do gry - Legends of Aranna, który wprowadza nowy świat, wydarzenia fabularne, postacie i masę nowych przedmiotów.
Garść ciekawostek:
- sukces gry przyczynił się do powstania kontynuacji. W 2005 roku wydany został Dungeon Siege II, który poprawiał to co było najlepsze w poprzedniczce. Natomiast trzecia odsłona z 2011 roku nie spotkała się już z taką przychylnością recenzentów i fanów. Tytuł stał się według nich zbyt “konsolowy”.
- Dungeon Siege przyjęło się bardzo dobrze. W serwisie Metacritic osiągnął wynik 86 punktów na 100, a w polskim CDAction grę oceniono na 10/10. Natomiast Portal IGN przyznał jej nagrodę za najlepszą grafikę w 2002 roku.
- Z drugiej strony Dungeon Siege znalazł się też na liście GameSpy “25 najbardziej przereklamowanych gier wszechczasów”, gdzie zajęła 15. miejsce.
- Tytuł sprzedał się w liczbie około 1,7 miliona egzemplarzy (dane na 2017 rok).
- W 2007 roku premierę miał film o tytule Dungeon Siege: W imię króla. Reżyserem, jak przystało na filmy na podstawie gier, jest sam Uwe Boll, a produkcja spotkała się raczej z negatywnymi recenzjami. Z drugiej strony twórcy zadbali o naprawdę solidną obsadę: Jason Statham, Ron Perlman, Ray Liotta czy znany z roli Gimliego w Władcy Pierścieni, John RhysDavies.
Dzisiaj seria Dungeon Siege jest już przez wielu zapomniana, ale jej pierwsze dwie odsłony warto znać. Wiele mechanik użytych przez twórców po latach znalazło miejsce i w innych grach, ale w 2002 roku było to coś nowatorskiego. Gas Powered Games podjął po prostu udaną próbę połączenia klasycznych erpegów z krwistymi hack&slash. Dla chętnych poznania tego uniwersum jest aktualnie idealna okazja. W polskim serwisie GOG.com można zakupić wszystkie trzy części z dodatkami za niecałe 20 zł. Za taką cenę grzechem byłoby nie spróbować.
Wcześniejsze gry w serii Retro Recenzji, kliknij i zobacz:
StarCraft, Half-Life, Max Payne, Heroes 3, GTA2, Syberia, Medal of Honor, Commandos, Diablo II, Twierdza, Worms: Armageddon, S.T.A.L.K.E.R, Postal 2, GTA: Vice City, Age of Empires 2, NFS: Most Wanted, Gothic, Kangurek Kao, Call of Duty, Warcraft III, Another World, Wiedźmin, Mafia, Książę i Tchórz, Sacred, THPS2, Harry Potter 1&2, Fable, Wolfenstein, Emergency, Tomb Raider, This War of Mine, Metro 2033, Broken Sword, The Sims, God of War, Robin Hood, Mortal Kombat, Painkiller, King's Bounty, Half-Life 2, GTA: San Andreas, Larry Laffer, Modern Warfare, Diablo, Gothic II, SimCity 3000, Rayman 2, Hitman 2, Mass Effect