Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Jak Doom przywitał się z nową rzeczywistością - ni stare, ni nowe #9

 

Są takie tytuły, które graczom jednoznacznie kojarzą się z dawnymi latami oraz takie, którym automatycznie nadadzą kategorię “retro”. Nie ma co się dziwić, ale gry z przełomu lat 80’ i 90’ poprzedniego wieku często były niewielkie, proste, a twórcy poniekąd dopiero poznawali czego chcą oni oraz czego pragną odbiorcy. Przykładem takiej gry może być pierwszy Doom. Jednak nie tak dawno temu ta seria została wskrzeszona i skradła serca tysiącom graczy - graczy, których większość nigdy nie grała w poprzednie odsłony.

Doom z 1993 roku jest prawdopodobnie najważniejszą strzelaniną w historii gier (i jedną z pierwszych). Jednak, żeby przypomnieć Wam jaką rozgrywkę oferował produkt id Software (jeszcze ze słynnymi w branży Johnem Romero oraz Johnem i Adrianem Cormack u sterów) wspomnę tylko o kilku szczegółach, które wyróżniały pierwszego Dooma:

  • brak tu dialogów, a samo tło fabularne jest bardzo umowne,
  • umowne jest też samo celowanie, ponieważ w grze nie możemy spojrzeć wyżej lub niżej. Możemy się tylko obracać na boki. Jeśli wróg stoi na podwyższeniu możemy strzelać do niego poniekąd celując w ścianę,
  • gra składa się z plansz, na których cel jest zawsze ten sam. Musimy dojść do wyjścia, do którego potrzebujemy klucza, a po drodze zabijamy napotykane demony,
  • tytuł oferuje grafikę 3D, chociaż same obiekty w grze są 2D. Na czym to polega? Przykładowo wizerunek nadciągającego wroga jest zawsze ten sam, bez względu z której strony na niego patrzyliśmy nie jest możliwe zobaczenie pleców przeciwnika,
  • cała gra zajmuje około 2,250 KB, czyli nieco ponad 2 megabajty (dla porównania, omawiany poniżej Doom z 2016 roku zajmuje około 75 GB, czyli ponad 75 000 MB).

 

Doom z 1993 roku był obiektem marzeń wielu ówczesnych graczy.

 

Jak widać w zasadzie wszystko co wyróżniało Dooma w latach 90’ w dzisiejszych czasach jest już bardzo archaiczne - zaczynając od mechanik rozgrywki, po brak fabuły, a na oprawie graficznej kończąc. W 2004 roku wyszła trzecia część Dooma, która oferowała przyzwoitą grafikę, niezłą historię i była po prostu świetną grą, ale przez te zmiany zatraciła trochę ducha pierwotnego Dooma (swojego czasu napisałem nawet o niej w Retro Recenzji).

Jaką ewolucję musieli zastosować twórcy (ponownie id Software, ale silnie już związani z Bethesdą), żeby w maju 2016 roku pokazać światu nowego Dooma, który stał się prawdziwym hitem, a jednocześnie starsi gracze bez problemu czuć mogli ducha starego FPS-a z 1993 roku?

Gra pojawiła się na komputery osobiste, PlayStation 4 oraz Xboxa One (a po roku nawet na Nintendo Switch), ale najlepiej prezentuje się na PC (chociaż ja ogrywałem ją na konsoli Sony). Od poprzedniej części Dooma minęło 12 lat, więc oczywistym jest, że olbrzymią różnicą jest oprawa audiowizualna. Grafika jest bardzo ładna, utrzymana w specyficznym mroczno-komiksowym stylu. Na uwagę zasługuje muzyka, która idealnie wpasowuje się w rozgrywkę. W czasie kosmicznej rozwałki w tle słyszeć będziemy mocne hard-rockowe i metalowe brzmienia.

Doom z 2016 roku jest poniekąd rebootem pierwszej odsłony, więc fabuła pozostaje bardzo podobna. Kierujemy losami samotnego komandosa (tzw. Doomguya), który zostaje wysłany na stację badawczą na Marsie. Tam naukowcy przez przypadek otworzyli portal, z którego przechodzą do naszego świata krwiożercze demony. Naszym zadaniem jest oczywiście ich powstrzymanie, podążając przez kilka poziomów aż do samego piekła. Podobnie jak w grze z 1993 roku fabuła stanowi tu najsłabszy element, ale z drugiej strony nie dla niej odpala się Dooma. Jednak tutaj twórcy przygotowali parę cutscenek, żeby chociaż zachować pozory opowiadanej historii.

 

Najbardziej widoczną zmianą jest oprawa graficzna.

 

Id Software zdecydowało się też na odejście od bardzo mrocznego i horrorego klimatu Dooma 3, a skupili się na dynamicznej i bardzo krwawej akcji. Właśnie ten element tak bardzo przypomina starszym graczom pierwsze dwie odsłony Dooma, które również były w podobnych stylach. Dlatego też większość rozgrywki polega na eliminowaniu zastępów wrogów w jak najszybszym czasie i jak najbardziej efektownie. Samych przeciwników jest 12 rodzajów, a część została żywcem wyjęta z pierwszej odsłony. Wrogowie różnią się między sobą sposobem walki i stopniem trudności, dlatego ich różne konfiguracje sprawiają, że gra, która polega w zasadzie cały czas na tym samym, nie nudzi się.

Z poprzednich odsłon można też rozpoznać udostępnione graczowi uzbrojenie. Powróciły kultowe bronie jak piła mechaniczna, dwururka czy nawet BFG9000 (swoją drogą, ciekawe czy ktoś pamięta co oznacza ten skrót…). Nowością są zdolności Doomguy’a, który oprócz podwójnego skoku czy podciągania się na krawędziach zyskał bardzo efektowny sposób dobijania swoich przeciwników. Zraniony wróg może zacząć migać, a wtedy klikając odpowiedni klawisz dokonuje się automatycznie krótki finisher - różny dla każdego z rodzajów przeciwników. Wyrywanie kończyn czy miażdżenie czaszek odbywa się w Doomie w zasadzie co chwilę, a sama krew leje się hektolitrami, ale czy właśnie nie za to pokochali tytuł gracze w 1993 roku?

 

Powróćcie teraz do zdjęcia z pierwszego Dooma - widoczne tutaj stwory są tymi samymi co tam.

 

Poza samą kampanią dla jednego gracza (około 12 godzin) dla chętnych czekają też rozbudowane rozgrywki multiplayer, które oferują 6 różnych trybów. Co więcej, twórcy udostępnili edytor plansz o nazwie Doom SnapMap, dzięki któremu rozgrywka ze znajomymi może bawić jeszcze dłużej.

Doom z 2016 rok został przyjęty przez recenzentów i graczy bardzo przyzwoicie. W popularnym serwisie Metacritic oceny na poszczególne platformy wahają się między 85, a 87 punktami na 100 możliwych. Recenzenci chwalili przede wszystkim krwawą i dynamiczną rozgrywkę oraz wiele nawiązań do gry sprzed ponad 20 lat. Oberwało się jednak trybowi multiplayer, który w porównaniu do innych gier wychodzących w tym okresie sprawiał wrażenie projektowanego “na kolanie”. W weekend premiery Dooma tytuł był drugą najchętniej kupowaną grą w Wielkiej Brytanii. Lepszy był tylko Uncharted 4: Kres Złodzieja.

 

PLUSY:

  • udany powrót do korzeni (znane starszym graczom uzbrojenie czy wrogowie).
  • dynamiczna i wielce satysfakcjonująca walka.
  • potrafi stanowić spore wyzwanie.
  • mocne brzmienia muzyczne w czasie walk.
  • krwawe finiszery.

 

MINUSY:

  • dość nędzny tryb multiplayer.
  • dla niektórych graczy Doom może być zbyt trudny.
  • zabawa na dosłownie kilka godzin.
  • po latach raczej nic po Doomie nie pozostanie nam w pamięci.

 

Czy warto zagrać w Dooma? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo jednak taki rodzaj rozgrywki może nie każdemu pasować. Mimo wszystko grze id Software warto dać szansę, a jeśli wciąż jesteście sceptycznie nastawieni, to sprawdźcie najnowszą odsłonę tej serii, czyli Doom: Eternal. Obie gry nie różnią się między sobą aż tak dużo, a tytuł z 2020 roku ulepsza po prostu wszystko to co było dobre w poprzedniczce.

 

Wcześniejsze gry w serii ni stare, ni nowe, kliknij i zobacz:

Darkest Dungeon, God of War, Cuphead, Starcraft II, Wiedźmin 3, GTA V, Overwatch, Heroes of the Storm

 





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni