Kocyła i Gjertsen wybrali numery
Obaj pozyskani przez nas niedawno zawodnicy wybrali numery, z jakim będą występować w barwach Nafciarzy. Dawid Kocyła i Torgil Gjertsen szeregi Wisły Płock wzmocnili jeszcze przed oficjalnym otwarciem zimowego okna transferowego i czynnie uczestniczą w przygotowaniach do drugiej rundy sezonu 2019/2020.
Z drużyną prowadzoną przez Radosława Sobolewskiego w ostatnim czasie pożegnali się: Marcel Zapytowski (transfer do Resovii), Olaf Nowak (powrót do Zagłębia Lubin), Maciej Spychała (wypożyczenie do Chojniczanki Chojnice), Ricardinho (transfer do Khor Fakkan Club ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich) oraz Adrian Szczutowski (wypożyczenie do Stali Stalowa Wola), w związku z czym zwolniło się kilka numerów. (21, 77, 87, 88, 99), ale nasi nowi gracze nie skorzystali z możliwości ich wyboru.
Zakontraktowany jeszcze w grudniu 2019 roku Dawid Kocyła to ofensywnie usposobiony młodzieżowiec, który nominalnie jest napastnikiem. W GKS-ie Bełchatów, którego jest wychowankiem, jesienią występował z numerem 6 (u nas od kilku lat gra z nim Damian Rasak), a w Wiśle Płock 17-latek wybrał najprawdopodobniej nigdy nie używany numer 46. Z nim na koszulce wystąpił w pierwszym tegorocznym sparingu z mistrzem Bułgarii, gdy na boisku pojawił się w drugiej połowie rywalizacji.
Drugi z pozyskanych przez nas piłkarzy - Torgil Gjertsen to 27-letni skrzydłowy, dla którego przejście do naszego klubu oznacza pierwszy zagraniczny wyjazd. Do tej pory Norweg występował jedynie w swoim kraju - ostatnio reprezentując barwy Kristiansund BK, gdzie grał z "siódemką" - zarezerwowaną przez Piotra Tomasika. W poprzednich klubach, a więc Ranheim IL i Strindheim IL, na koszulce nosił natomiast również numery 9 (jak Mateusz Szwoch) i 20 (jak Cezary Stefańczyk).
Mimo, że w meczach towarzyskich z Ludogoretsem Razgrad, Slovanem Bratysława i Karabachem Agdam norweskiemu skrzydłowemu przyszło biegać z 21 to ostatecznie jednak zdecydował się na wybór liczby 27, która poprzednio widniała na niebiesko-biało-niebieskim trykocie Alena Stevanovicia, a jeszcze wcześniej Mateusza Piątkowskiego.