Konferencja prasowa po #WPŁKOT
Mariusz Misiura (Wisła Płock):
Na pewno bardzo żałuję, że nie mogliśmy dzisiaj się z państwem przywitać zwycięstwem, bo bardzo nam zależało, żeby w tym pierwszym meczu przed własną publicznością odnieść zwycięstwo. Ale uważam, że ten mecz miał kilka momentów. Pierwsze 15 minut bardzo nerwowe w naszym wykonaniu. Uważam, że duża liczba osób, które debiutowała dzisiaj w Wiśle Płock potrzebowało jak najnormalniej w świecie trochę czasu i adaptacji, żeby poradzić sobie z tymi emocjami, bo gry sparingowe i treningowe to zupełnie coś innego niż mecz ligowy, gdzie te oczekiwania są bardzo duże. Trzeba przyznać, że w takim momencie, kiedy zaczęliśmy kontrolować mecz, to paradoksalnie straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Później do końca pierwszej połowy uważam, że byliśmy bardzo skuteczni w pressingu wysokim i średnim. Bardzo dużo momentów odbioru, które zakończyły się jedną czy dwoma groźnymi sytuacjami, ale nie zamienionymi na bramkę. Przed tą bramką świetna sytuacja Lewego – po takim odbiorze średnim wyjście z szybkim atakiem, sytuacja sam na sam i na pewno ten mecz wyglądałby inaczej, gdybyśmy tę sytuację zamienili na bramkę. W przerwie rozmawialiśmy bardzo merytorycznie jak minąć pierwszą linię pressingu Kotwicy Kołobrzeg, z którą mieliśmy troszeczkę problemów w pierwszej połowie przez zbyt wolne rozgrywanie piłki od tyłu. Akcja prawą stroną boiska, dośrodkowanie i bramka, i wydawało się, że kwestią czasu będzie ten moment, kiedy będziemy mieli kolejne sytuacje i kolejne bramki. Groźna raz sytuacja przeciwnika, który oddał strzał z dystansu, rykoszet i mieliśmy sporo szczęścia, że to nie wpadło do bramki. I tak patrząc z perspektywy 90 minut nie przypominam sobie chyba, oprócz rzutu wolnego, żeby była groźna sytuacja Kotwicy. Mieliśmy dwie takie sytuacje, strzał na końcu Fabiana Hiszpańskiego akurat był idealnie na naszej linii wzroku – piłka gdzieś tam leciała pod poprzeczkę i zawodnik niesamowicie wybił z linii. Dwie sytuacje Kociego i Łukasza, też szkoda, bo gdyby były inaczej rozwiązane, to może byłyby bramki. Czujemy się rozczarowani tym remisem, ale z drugiej strony patrząc na reakcję drużyny w drugiej połowie, jestem spokojny, że ta drużyna będzie z czasem grała coraz lepiej i kiedy dojdzie do nas zaraz do pełnej dyspozycji Bojan, Dani, Jime, to wierzę, że będziemy jeszcze mocniejsi w ofensywie, jeszcze bardziej kreatywni, to się przełoży na większą liczbę sytuacji i bramek z gry. Z takiej organizacji czysto w defensywie jesteśmy zadowoleni, praktycznie nie dopuściliśmy do żadnej sytuacji.
Na końcu sobie pozwolę na poruszenie tematu, który mnie bardzo drażni. Ja bym chciał, żebyśmy przestali w naszej polskiej piłce grać sposobem, grać na czas, udawać, że coś się dzieje i to idzie wszystko w złym kierunku. Uderzę trochę w środowisko trenerów, ale my musimy przestać chcieć grać w piłkę, zdobywać punkty sposobami, tylko weźmy się za pracę, taką czysto merytoryczną piłkarską, bo nam świat odjeżdża i to od nas, trenerów zależy, czy będziemy go gonić, czy wręcz przeciwnie będziemy biec w odwrotną stronę, bo na przykład dzisiaj od momentu 4. czy 5. minuty miałem wrażenie, że drużyna przeciwnika gra na czas. Każde wznowienie było bardzo długie. My na stoperze zatrzymywaliśmy, ile tego czasu było piłki poza boiskiem, ile ktoś leżał i wyszło nam, że w pierwszej połowie było 12 minut przerwy, a w drugiej 13. Później jeżeli sędzia dolicza 4 minuty czy 5, to jest to dla mnie niezrozumiałe. I w momencie, kiedy mówisz sędziemu te informacje, dostajesz „w nagrodę” żółtą kartkę. Ja się teraz pytam, czy to jest sprawiedliwe. Przecież dzisiaj żyjemy w takich czasach, gdzie możemy wszystko analizować, wszystko sprawdzać. I teraz jeżeli udowadniasz sędziemu, że się pomylił, dostajesz „w nagrodę” żółtą kartkę, bo za to właśnie dostał mój asystent. Jeszcze raz: żałuję, że się nie przywitaliśmy z państwem zwycięstwem, ale wierzymy, że zrobimy to w kolejnym meczu.
Ryszard Tarasiewicz (Kotwica Kołobrzeg):
Wiemy, że jesteśmy beniaminkiem. Nie chcieliśmy mówić przed meczem, to co powiedziałem w szatni, że bez względu na wynik uciekać w takie alibi, że płacimy frycowe, uczymy się tej ligi. Nie, ja znam tych zawodników, wiem na co ich stać, uważam, że wynik jest zasłużony, bardzo dobra nasza gra w pierwszej i drugiej połowie. Duża dojrzałość, bardzo dobra organizacja gry praktycznie od początku do końca. Chwila nieuwagi na początku drugiej połowy, oczywiście trzeba oddać rywalowi, że przeprowadził ładną akcję. Kolokwialnie mówiąc nie zwariowaliśmy po utracie tej bramki i myślę, że fazy przejściowe, które mieliśmy były bardzo interesujące i przy dozie większego spokoju… Aczkolwiek mimo to cechowała nas duża dojrzałość podczas całego meczu. Tak że uważam, że na następne mecze ten wynik utwierdzi nas, że idziemy dobrą drogą i ten wysiłek włożony w okresie przygotowawczym i ta nasza postawa pod każdym względem – i taktycznym, i fizycznym, i mentalno-charakterologicznym – została zrekompensowana jednym punktem.