Konferencja prasowa po #WPŁPGS
Mariusz Misiura (Wisła Płock):
Pozwólcie, że poruszę inny temat, niż ten związany z meczem. Dziś dowiedziałem się o śmierci trenera Franciszka Smudy. Nie wiem, czy się zgodzicie, ale to trener, który obojętnie w jakim mieście, gdzie był przeciwnikiem na boisku, wszyscy go lubiliśmy i darzyliśmy sympatią. Bardzo smutna wiadomość. Miałem takie przemyślenia, że po co to wszystko robimy? Po co przychodzimy, trenujemy, gramy? Chyba po to, żeby przeżyć jak najlepiej te momenty. Mam mały apel, żeby się cieszyć małymi rzeczami. Że jak wygrywamy trzy mecze z rzędu, to żebyśmy nie czepiali się straconych bramek, bo kolejny mecz przyniósł zwycięstwo i zero z tyłu. Cieszmy się z tego, co mamy, gdzie jesteśmy. Nie wybiegajmy za daleko w przyszłość, bo życie pokazuje, że niestety w którymś momencie to się kończy.
Jeśli chodzi o dzisiejszy mecz, naprawdę duże gratulacje dla drużyny. Cały czas było widać, że są głodni, że chcą wygrywać, strzelić bramkę. To są trudne mecze, żeby grać z teoretycznie słabszym zespołem. W tamtym roku byłem w odwrotnej sytuacji. To ja przyjeżdżałem do wielkich zespołów, bogatych i punkty mój zespół zabierał. Zdawałem sobie sprawę, że Pogoń Siedlce nie przyjedzie się położyć, nie odda łatwo punktów. Od pierwszego treningu w tym mikrocyklu uczulałem, że to będzie bardzo ciężki mecz. Po strzelonej bramce dalej atakowaliśmy. Nie graliśmy na czas, żeby nie było znowu takich insynuacji. Dopiero w doliczonym czasie gry można było gdzieś to podpiąć.
Dziękuję kibicom, bo kiedy mecz trwa pięćdziesiąt, sześćdziesiąt minut, wszyscy stajemy się nerwowi. Kibice cały czas śpiewali, krzyczeli, napędzali i w jakiś sposób wspólnie tę bramkę strzeliliśmy. Bardzo się cieszę, że tę bramkę zdobył Dawid Kocyła. Od początku jak tutaj jestem, ponad dwa miesiące, nie spotkałem się z taką niechęcią do jakiegoś zawodnika w swoim środowisku. Chciałbym, żebyśmy się zastanowili, czy to pomaga. Czy to negatywne nastawienie do zawodników sprawi, że będą grali lepiej. To jest nasza drużyna, przeciwnikami są inne zespoły. Każdy zawodnik popełnia błędy, można krytykować, ale uważam, że są granice.
Dobra interwencja w ostatnich minutach Macieja Gostomskiego. To jest ważny moment, że w całym meczu nie ma dużo roboty, a za chwilę zostaje silny strzał w dolny róg, a on zachował się świetnie. Gratulacje dla Oskara Tomczyka i sztabu za indywidualną pracę. Dziś pomysłem Pogoni Siedlce była gra na niego. Wystawili tam Cezarego Demianiuka. Nie przegrał pojedynku, odbierał piłkę, rozpoczynał atak.
Marek Brzozowski (Pogoń Siedlce):
Ciesze się, że przyjechałem dziś do Płocka. Dawno mnie tu nie było, pierwszy raz jestem na tym stadionie. Natomiast humory nie są najlepsze, bo przegraliśmy mecz. Początek ligi jest dla nas bardzo trudny. Cały czas się uczymy, ale już z tymi lekcjami chcielibyśmy skończyć i w końcu punktować. Chcielibyśmy bardziej skonkretyzować to, co sumiennie robimy na treningach. Zespół tego bardzo potrzebuje, bo to jest trzeci niezły mecz z rzędu, a tak naprawdę zdobyliśmy tylko jeden punkt. Natomiast nie będziemy schodzić z tej drogi, którą obraliśmy. Wierzymy w swój kierunek, wierzymy w zespół, budowany na miarę naszych możliwości. Dobieraliśmy takich zawodników, którzy są w naszym zasięgu. Staramy się ich rozwijać, żeby każdego dnia byli lepsi. Na razie mamy surowe lekcje, natomiast, jak patrzę, jak walczą, jakie mają charaktery, to jestem przekonany, że to musi zagrać wcześniej, czy później. Damy radę w tej lidze, bo dobra praca zawsze się obroni.