Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Kosmiczny RTS był przez lata szalenie popularną grą e-sportową - ni stare, ni nowe #4

 

Kiedyś o Blizzardzie mówiło się, że wypuszcza bardzo mało gier, ale jak już coś wyprodukuje, to staje się to absolutnym hitem. Te czasy niestety bezpowrotnie minęły, ale amerykańskie studio pozostawiło po sobie spuściznę godną pozazdroszczenia. Podejrzewam, że nikt poza mną nie pamięta o czym pisałem w swoim pierwszym tekście dla Wisły Płock. Wtedy zająłem się pewną kosmiczną grą strategiczną, która do dzisiaj popularna jest np. w Korei Południowej. Po pierwszym Starcraftcie w końcu przyszedł czas na drugą odsłonę, która wraz z potężnymi dodatkami stanowi przykład kapitalnego sequela.

Blisko 12 lat musieli czekać fani Starcrafta, żeby poznać dalsze losy swoich ulubionych bohaterów. Druga odsłona o podtytule Wings of Liberty zadebiutowała na komputerach w lipcu 2010 roku. Starcraft II był jedną z najbardziej wyczekiwanych premier, mimo że ten rok obfitował w znamienite produkcje. Wtedy gracze poznali Mass Effect 2, God of War 3, Red Dead Redemption, Civilization 5, Bioshock 2 czy Heavy Rain. Jednym słowem - było w co grać.

Starcraft II jest strategią czasu rzeczywistego z widokiem z góry. Akcja rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, w której w rozległym kosmosie konkurują ze sobą trzy rasy. Pierwszą z nich są wysoce zaawansowani technicznie Protosi. Są też Terranie, czyli ludzie, którzy opuścili Ziemię. Trzecią są zergowie, czyli plugawa i robaczopodobna rasa, której celem jest zniszczenie wszystkiego co żyje. Gracze poznali doskonale wszystkie 3 frakcje w podstawowej wersji gry z 1998 roku oraz dodatku Brood War.  Rozmawiając o Starcrafcie trzeba wyraźnie zaznaczyć, że gry te podzielić można na dwa oddzielne aspekty. Pierwszym jest bardzo rozbudowana i ciekawa kampania fabularna dla jednego gracza. Drugim jest tryb multiplayer, który swojego czasu popularnością przebijał inne gry z tego gatunku. Nawet po latach istnieje bardzo liczna scena e-sportowa - zarówno w drugiej, jak i pierwszej (24-letniej!) odsłonie.

 

Porównując do poprzedniczki, to największą zmianą w Starcrafcie II jest… oprawa audiowizualna. Grafika może się podobać nawet dzisiaj.

 

Ale najpierw parę słów o podstawach rozgrywki. Jak przystało na RTS gra skupia się na czterech ważnych czynnikach - gromadzeniu surowców (kryształy oraz vespan), rozbudowie miasta, produkcji armii i walce z przeciwnikiem. Jest to oczywiście olbrzymie uproszczenie, ponieważ wystarczy wspomnieć, że wybór rasy nie jest przypadkowy. W wielu grach strategicznych twórcy prześcigają się kto zaoferuje graczom więcej nacji czy frakcji, ale w gruncie rzeczy różnią się one między sobą bardzo niewiele. W Starcrafcie do wyboru mamy tylko 3 rasy i chwała Blizzardowi, że nie zdecydował się w drugiej części dodać kolejnej. Zamiast tego twórcy postawili na zróżnicowany gameplay każdej z frakcji. Wszyscy mają swoje wyjątkowe jednostki oraz ulepszenia. Niech za przykład posłużą “domy”, czyli budynki, które musimy stawiać, żeby móc rekrutować kolejne oddziały. U terran mają one zdolność “chowania” w ziemi, dzięki czemu można stawiać je w przejściach jak mur, a “otwierać” tylko dla naszych oddziałów. Protosi stawiają pylony, które wytwarzają wokół siebie pole energetyczne. Wyłącznie w okolicy pylonów można stawiać i zasilać inne struktury tej rasy, a w późniejszych etapach można nawet w ten obszar teleportować wojowników. U Zergów funkcję “domów” pełnią latający nadrządcy, którzy mogą transportować jednostki lub po prostu przeprowadzać zwiad. Takie znaczące różnice w rozgrywce dotyczą praktycznie każdego, najmniejszego aspektu w grze.

Przejdźmy teraz do fabuły. Tym razem twórcy postąpili zupełnie inaczej, niż w poprzedniczce. Tam gracz miał dostęp do trzech kampanii ułożonych chronologicznie - dla każdej z ras. W rozszerzeniu się to powtórzyło. Natomiast w  Wings of Liberty dostaliśmy jedną, dość długą kampanię, ale rozwój wydarzeń obserwujemy wyłącznie oczami Terran. Pojawiają się tam co prawda poboczne misje, w których kontrolujemy Protosów (wizje Zeratula), ale cała akcja skupiona jest na Raynorze i jego próbie uratowania Kerrigan oraz obaleniu Mengska. Misje są bardzo dobrze zaprojektowane. Różnią się one dostępnymi jednostkami czy celami misji. Pomiędzy nimi przebywamy (jako Raynor) na Hyperionie, czyli potężnym statku kosmicznym, który pełni funkcję bazy. Wtedy możemy rozmawiać z innymi bohaterami czy kupować specjalne ulepszenia dla naszych jednostek (jedna z ciekawszych opcji w drugim Starcrafcie, ale wyłącznie dla celów kampanii fabularnej). W sumie na gracza przygotowano 29 misji.

Wiedząc, że nawet po 12 latach pierwszy Starcraft cieszy się tak ogromną popularnością (w głównej mierze w Azji) twórcy nie chcieli ryzykować. Wings of Liberty w rozgrywce jest bardzo podobną grą, jak Brood War z 1998 roku. Nawet większość jednostek pozostało tych samych, a Blizzard pokusił się o dodanie jedynie kilku nowych. Dzięki temu szalenie popularna scena e-sportowa w bezbolesny sposób mogła się przenieść na nowego Starcrafta. Dla zwykłego gracza rozgrywki multiplayer to już zupełnie inna para kaloszy. Tytuł jest mało przystępny dla początkujących. Nie ma co się dziwić, ponieważ internetowe granie jest bardzo szybkie i wymaga nieludzkiego wręcz skupienia i szybkości. To jedna z tych strategii, która potrafi zakończyć się w dosłownie minutę (słynny zerg rush). Żeby osiągać jakiekolwiek wyniki (lub po prostu wygrywać) gracz musi znać doskonale wszystkie mechaniki gry. Najpopularniejszym (i najbardziej wymagającym) jest tryb solo, czyli partie 1 na 1, ale można też grać drużynowo - maksymalnie 8 graczy w jednej grze. Początkowo gracze narzekali, że Blizzard wprowadził regiony do gry (Europa, Ameryka, Azja), jednak z drugiej strony dzięki temu nie losowało mi koreańskich graczy…

 

Ważnym wskaźnikiem jest APM, czyli actions per minute. Określa on ile gracz wykonał kliknięć w ciągu 60 sekund. Standardowi gracze osiągają wyniki około 50 kliknięć, a po miesiącach rozgrywek potrafią doskoczyć do nawet 80. Najlepsi gracze e-sportowi (w większości Koreańczycy) pochwalić się mogą APM na poziomie nawet 200! To ponad 3 akcje na sekundę!

 

W Korei Południowej Starcraft: Brood War ma poświęcone dwa oddzielne kanały telewizyjne (dla przypomnienia, gra wyszła 24 lata temu!) i podobny hype spotkał drugą odsłonę. O prawdziwym szale Starcrafta w Korei Południowej niech świadczy też fakt, że na 10 najlepszych graczy (najwięcej zarobili na turniejach) tej kosmicznej strategii 10 pochodzi właśnie z tego azjatyckiego kraju. Blizzard opublikował dane, że w ciągu pierwszego dnia po premierze Starcrafta II: Wings of Liberty sprzedano 1 milion egzemplarzy. Dzięki sprzedaży na poziomie 3 milionów w pierwszy miesiąc Starcraft II stał się najszybciej sprzedającą się grą RTS wszech czasów. Z drugiej strony gra jest też najchętniej piraconą grą w historii. Serwis TorrentFreak opublikował, że plik o wadze 7,20 GB pobrano około 2,3 mln razy. Mimo bardzo przyzwoitej konkurencji w 2010 roku, o której wspomniałem powyżej, Starcraft II otrzymał łącznie 37 nagród oraz 25 nominacji. W serwisie Metacritic gra cieszy się wynikiem 93% pozytywnych recenzji, a polskie CD-Action oceniło produkt Blizzarda na 10/10.

Już na własnym konwencie, tzw. BlizzConie, w 2008 roku twórcy ogłosili, że Starcraft II będzie trylogią. Po 3 latach od premiery podstawowej wersji wydana została gra o podtytule Heart of the Swarm. Tam w kolejnej rozbudowanej kampanii fabularnej twórcy skupili się na Kerrigan i jej Zergach. Tryb singleplayer ponownie zachwycił ciekawymi misjami oraz zabawą bardzo różną od tej zaproponowanej w Wings of Liberty. W głównej mierze wpływ miała na to zmiana rasy, bo Zergami gra się po prostu zupełnie inaczej, niż Terranami. Tryb sieciowy dotknęło tylko kilka zmian, ale już samo wprowadzenie dosłownie paru nowych jednostek spowodowało w czasie premiery prawdziwy chaos. Po prostu wszystkie znane taktyki i zagrania gracze musieli wyrzucić do kosza i uczyć się gry niemal od nowa. To samo nastąpiło w 2015 roku przy okazji premiery Starcrafta II: Legacy of the Void, który zwieńczył potężną kampanię fabularną - tym razem wcielamy się w Artanisa i innych z rasy Protosów. Ciekawą opcją natomiast w trybie multiplayer był fakt, że aby grać w wersję HOTS lub LOTV (skróty od dodatków) wystarczyło, że taki dodatek zakupiony miał wyłącznie jeden z graczy. Oznacza to, że grając przykładowo 3 na 3 z dwoma kolegami tylko jeden z nas musiał mieć zakupione dodatki, a reszta mogła się cieszyć rozgrywką sieciową dzięki niemu.

 

Blizzard przyzwyczaił nas do rewelacyjnych filmików - nie inaczej jest w przypadku Starcrafta II.

 

Na końcu warto zaznaczyć, że znacznej poprawie uległa oprawa graficzna, która nawet dzisiaj (po 12 latach od premiery podstawki) potrafi się podobać. Gra wraz z dodatkami cieszy się pełną lokalizacją, więc Raynor, Kerrigan czy Zeratul rozmawiają po polsku. Dubbing stoi na naprawdę wysokim poziomie. Co więcej przetłumaczono nawet malutkie szczegóły jak treść billboardów na kilku mapach. Starcraft z 1998 roku przyzwyczaił nas do świetnej oprawy muzycznej, różniącej się w zależności od tego kim gramy. Podobnie jest w drugiej części - utwory są klimatyczne i zapadają w pamięć.

 

PLUSY:

  • rozbudowane i bardzo zróżnicowane kampanie fabularne dla pojedynczego gracza
  • ładna grafika i świetna oprawa muzyczna
  • tylko 3 rasy, ale znacznie różniące się gameplayem
  • wciąż bogata scena esportowa…

 

MINUSY:

  • …ale początkującemu będzie bardzo trudno rozpocząć przygodę z trybem multiplayer
  • dość rozczarowujące zakończenie

 

Zarówno pierwszy Starcraft, jak i kontynuacja zajmują wyjątkowe miejsce w moim sercu. Jako olbrzymi plus należy potraktować fakt, że podstawowa wersja Starcrafta II od 2017 roku jest dostępna w formacie free-to-play, więc żeby poznać losy Raynora lub powalczyć ze znajomymi przez internet nie musicie wydawać ani złotówki. Od trybu multiplayer dość łatwo się odbić, ale fabuła Was wciągnie - jestem tego pewny. A dla osób, które mimo wszystko wolałyby poznać wcześniejsze wydarzenia, to 5 lat temu Blizzard wydał pełny remaster pierwszego Starcrafta z dodatkiem (w końcu w pełni po polsku!). I nie martwcie się - ten remaster należy do grupy tych porządnie wykonanych. Polecam!

 

Wcześniejsze gry w serii ni stare, ni nowe, kliknij i zobacz:

Darkest Dungeon

God of War

Cuphead

Nafciarze94





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni