Liderki! [PODSUMOWANIE I STATYSTYKI]
Przed sezonem trener Adrian Piankowski zapowiadał: – Naszym celem jest awans do II ligi i zrobimy wszystko, żeby to osiągnąć! Na półmetku rozgrywek Nafciarki są na dobrej drodze do jego realizacji.
W niedzielę 6 listopada niebiesko-biało-niebieskie po raz ostatni tej jesieni wybiegły na ligową murawę i po bardzo zaciętym boju z Zamłyniem wywiozły punkt spod Radomia. Na samym początku w sytuacji sam na sam z radomianką świetnie interweniowała Amelia Kraszewska. Wynik otworzyła w 39. minucie Aleksandra Synowiec, a gospodynie odpowiedziały na to w 65. i 77. minucie. Do wyrównania doprowadziła ponownie Synowiec w 83. minucie, a w doliczonym czasie gry po rykoszecie do siatki trafiła Oliwia Stasińska. Nie był to jeszcze koniec emocji, bo minutę później Zamłynie trafiło na 3:3, a w ostatniej akcji meczu Nafciarki nie wykorzystały piłki meczowej. Po tym spotkaniu wiadomo, że nasz zespół zimę spędzi na fotelu lidera swojej grupy III ligi!
Tabela po rundzie jesiennej. Uwzględniono walkower dla AKS-u Złego w meczu z Włókniarzem Konstantynów
Zacznijmy jednak od początku – poprzednia kampania podrażniła Nafciarki, które już na kilka kolejek przed końcem straciły szansę na promocję do wyższej klasy rozgrywkowej. W lato zespół zasiliły Natalia Majchrzak i Weronika Paczkowska (obie poprzednio Róża Kutno) oraz Maria Garwacka (wcześniej bez klubu). Poza tym trzon drużyny pozostał bez zmian, a dodatkowo po przewlekłych kontuzjach do pełnego treningu wróciły doświadczone Klaudia Stradomska i Natalia Marciniak. – Nowe zawodniczki dały duży plus drużynie. Natalia i Weronika dołączyły do nas dość późno i dopiero z biegiem czasu nauczyliśmy się wykorzystywać ich największe atuty, ale z każdym kolejnym meczem dawały nam coraz więcej. Natalia szybko wskoczyła do pierwszego składu, ale na początku nie było czasu, żeby wprowadzić ją w nasze podstawowe rzeczy, dlatego miewała problemy z typowymi ruchami skrzydłowych w naszym systemie – zaczął trener Adrian Piankowski – Natomiast każda z tych dziewczyn dawała nam bardzo dużo. Maria, kiedy wchodziła na boisko, indywidualnie wyglądała świetnie. Natalia może nie ma jakichś dużych liczb [gol i dwie asysty – przyp. red.], ale jej gra jako lewoskrzydłowej dawała nam bardzo dużą przewagę. Weronika grała mniej, ale na treningach i kiedy dostawała swoje minuty, pokazywała nam, że może grać jako boczny lub środkowy obrońca i jeżeli by była taka konieczność, to ona da nam tam spokój.
Jeszcze przed inauguracją rozgrywek wiadomo było, że kolejka chętnych do awansu jest dosyć długa – oprócz Wisły były to Polonia Warszawa, Zamłynie Radom i Dargfil Tomaszów Maz., a po dobrym początku sezonu swój akces zgłosiły również Forty Piątnica i LSS Legia. Już w pierwszej kolejce w Płocku gościł Dargfil, a Nafciarki na własnym terenie odniosły zwycięstwo 4:2. Pierwszą bramkę w sezonie strzeliła Klaudia Łyzińska z rzutu karnego w 2. minucie spotkania. Podstawowa pomocniczka zespołu w większości meczów wyprowadzała swoje koleżanki na murawę, ale czujniejszemu kibicowi w oczy mógł rzucić się jeden wyraźny szczegół – Łyzińska przez cały poprzedni sezon zdobyła jedną bramkę, na którą w dodatku czekała do 19. kolejki, w tym natomiast zapunktowała już siedem razy (i trzy razy asystowała)! Sama zainteresowana tak tłumaczy swoją dyspozycję strzelecką: – Strzały nie były moim atutem, więc postawiłam sobie za cel poprawić ten element i solidnie przygotowałam się do sezonu. Pomogła też zmiana ustawienia, dzięki czemu mogę częściej gościć pod polem karnym rywalek, a dodatkowo zaczęłam wykonywać rzuty karne i tu skuteczność mnie nie zawiodła.
Kiedy wydawało się, że zwycięstwo z mocnym rywalem w pierwszej kolejce tylko doda rozpędu dobrze przygotowanej drużynie, z wyjazdu do Piątnicy Nafciarki wróciły bez punktów, za to z bagażem trzech straconych bramek. – Bardzo żałuję, że nie zdobyliśmy trzech punktów w tym meczu, (…) popełniliśmy tak proste błędy i nie wykorzystaliśmy tak dobrych sytuacji, że nie zasłużyliśmy, żeby ten mecz wygrać. Podarowaliśmy przeciwniczkom bramkę już na samym początku spotkania, a potem mimo że przeważaliśmy, nie byliśmy w stanie wykorzystać bardzo dobrych sytuacji, gdzie mieliśmy jeden na jeden, dwa na jeden z bramkarką – komentował po spotkaniu trener Piankowski. W następnej serii gier Wiślaczki pokonały u siebie zawsze groźnego Złego Warszawa (3:1), a kiedy ponownie udały się w delegację, przegrały 0:4 z Polonią Warszawa. Suchy wynik nie do końca jednak oddawał przebieg wydarzeń: – Myślę, że w pierwszej połowie przeważaliśmy na boisku, stworzyliśmy sobie dużo dobrych akcji. Szkoda, że sędzia popełniła błąd i niesłusznie nie uznała nam prawidłowo zdobytej bramki w 17. minucie [arbiter dopatrzyła się pozycji spalonej strzelczyni – przyp. red.], bo spotkanie potoczyłoby się zapewne całkowicie inaczej. W ostatniej akcji pierwszej połowy i na początku drugiej części popełniliśmy trzy bardzo proste błędy, które tak dobra drużyna po prostu musiała wykorzystać. Bardzo żałuję, bo z przebiegu spotkania nie zasłużyliśmy na przegraną, a już na pewno nie na tak wysoką – powiedział tuż po meczu szkoleniowiec płocczanek.
Pomimo dotkliwej porażki, Nafciarki na każdym kroku starały się podkreślać, że nie zamierzają zwieszać głów, a cel nie uległ zmianie. Jak się później okazało, już od następnego tygodnia i pokonania u siebie Legii 4:2 rozpoczęła się świetna seria siedmiu meczów bez porażki z rzędu (w tym aż sześć kolejnych zwycięstw!). – Trzeba wziąć pod uwagę, że w drugiej części rundy graliśmy z drużynami z dolnej połowy tabeli, więc te mecze nie były aż tak ciężkie. Z drugiej strony – dla mnie jest to ważne – potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby się poczuć swobodnie w nowym ustawieniu, bo zmieniły się dosyć mocno zadania dla poszczególnych pozycji, zwłaszcza z przodu. Potrzebowaliśmy chwili na zgranie, Ola Synowiec potrzebowała chwili, żeby zacząć strzelać w każdym meczu bramki i te dwa czynniki złożyły się na dobrą dyspozycję w drugiej części rundy – tłumaczy Piankowski.
Przy okazji warto dodać, że właśnie od meczu z Legią zaczęła się też inna seria – wspomniana Aleksandra Synowiec trafiła do siatki w każdym z kolejnych spotkań, w których wystąpiła (wcześniej tylko gol w meczu z Dargfilem). Płocka snajperka zdobyła aż czternaście goli w sześciu meczach (łącznie 15 w całej rundzie). Jedyny raz, kiedy nie zobaczyliśmy jej na boisku, to 6. kolejka z Ekosportem Białystok, w której nie zagrała z powodu kontuzji. Pauza najwyraźniej podziałała na nią ożywczo, ponieważ do końca rundy w każdym kolejnym meczu ustrzeliła co najmniej dublet! – Właściwie sama chciałabym wiedzieć, dlaczego ta skuteczność nie była taka od samego początku. Być może taka już moja natura, że potrzebuje tych kilku meczów na „rozkręcenie się”, bo to już nie pierwszy raz, kiedy tak zaczynam. Przed nami teraz przerwa w rozgrywkach – może to będzie czas na poszukanie klucza do tego, żeby w wiosnę wejść od razu tak skutecznie, jak zakończyłam rundę jesienną – opowiedziała nam najlepsza strzelczyni zespołu.
Kilka ze swoich bramek Synowiec zdobyła po podaniach Mai Zielińskiej. Grająca jeszcze do niedawna na najbardziej ofensywnych pozycjach zawodniczka została przesunięta na bok obrony i, jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę. – Gdybym miał kogoś wyróżnić indywidualnie, to byłaby to Maja Zielińska. Co prawda to jest już dosyć późno i znamy realia piłki kobiecej, ale będziemy bardzo się starać, żeby Majkę zobaczyła trenerka reprezentacji Polski U-19, bo moim zdaniem była najlepszym bocznym obrońcą tej ligi. Z tyłu była świetna, a i z przodu robiła bardzo duże zagrożenie, zaliczyła siedem asyst. Po prostu dawała nam bardzo dużo – pochwalił Zielińską trener. Z drugiej strony, Piankowski docenił też wysiłek całego zespołu: – Dużo zawodniczek pokazało się z dobrej strony i wskoczyło na wyższy poziom niż myśleliśmy, że mogą być. Zmiana ustawienia pozwoliła również pokazać Majce Zielińskiej, jak dobrą zawodniczką ona jest na boku obrony. Świetną robotę, mimo że nie było tego na początku widać w liczbach robiły Ola Synowiec i Daria Kusa. Może Natalie Borowska i Majchrzak mogły mieć tych asyst czy bramek troszeczkę więcej, natomiast dawały nam dużą płynność w grze, co ułatwiało kontrolowanie meczów. Dobrze wyglądała linia obrony, chociaż też bardzo długo w niej kombinowaliśmy i na początku szukaliśmy optymalnej czwórki.
– Spełniliśmy plan minimum. Od samego początku mówiliśmy, że chcemy awansować i w drugą rundę wchodzimy jako lider z punktem zapasu. Oczywiście wynik mógł być trochę lepszy, natomiast liga w tym sezonie jest bardzo mocna i wyrównana – aż siedem zespołów będzie liczyć się w walce o awans. Ta runda była ciężka, ale ja z jej przebiegu jestem zadowolony. Może mogliśmy trochę więcej wycisnąć, ale po pierwszych dwóch-trzech meczach, a szczególnie po przegranej z Piątnicą, bardzo poprawiliśmy się w naszej grze. Myślę, że gdyby te spotkania z Fortami i Polonią można było rozegrać teraz, mielibyśmy sześć punktów więcej – podsumował Piankowski.
– Przed nami kilka miesięcy ciężkiej pracy, żeby na wiosnę utrzymać i jeszcze poprawić wynik z jesieni. Nie przerywamy zajęć, nie stosujemy żadnego roztrenowania i dalej spotykamy się trzy razy w tygodniu. W okresie świątecznym dziewczyny dostaną tydzień lub dwa wolnego oraz jeden tydzień w ferie. Styczeń spędzimy dla urozmaicenia na hali, gdzie więcej czasu poświęcimy na kwestie indywidualne, ale najprawdopodobniej będziemy łączyć dwa treningi na parkiecie z jednym na trawie. Do tego zamierzamy rozegrać kilka sparingów na trawie i trzy-cztery turnieje halowe – opowiedział o planie przygotowań szkoleniowiec Nafciarek – Mamy mocną kadrę i na pewno rywalizacja o miejsce w podstawowej jedenastce na wiosnę będzie duża, natomiast cały czas można się do nas zgłaszać, bo jeżeli pojawi się możliwość pozyskania nowych zawodniczek, to będziemy ją chcieli wykorzystać. Prawdopodobnie wkrótce ogłosimy też nabór i zaprosimy chętne dziewczyny do pokazania się na tle naszej drużyny.
STATYSTYKI
ZAWODNICZKI Z POLA:
Oliwia Stasińska – 11 występów (0 z ławki), 92% możliwego czasu gry, 1 bramka, 2 asysty;
Natalia Borowska – 11 występów (0 z ławki), 91% możliwego czasu gry, 3 bramki, 6 asyst;
Maja Zielińska – 10 występów (0 z ławki), 91% możliwego czasu gry, 7 asyst;
Aleksandra Synowiec – 10 występów (0 z ławki), 81% możliwego czasu gry, 15 bramek, 1 żółta kartka, 2 wywalczone rzuty karne;
Marta Hućko – 11 występów (0 z ławki), 76% możliwego czasu gry, 2 bramki (1 z rzutu karnego);
Julia Asakowska – 11 występów (2 z ławki), 74% możliwego czasu gry, 2 asysty;
Klaudia Łyzińska – 10 występów (1 z ławki), 71% możliwego czasu gry, 7 bramek (3 z rzutów karnych), 3 asysty, 1 żółta kartka;
Daria Kusa – 10 występów (2 z ławki), 68% możliwego czasu gry, 9 bramek, 1 asysta, 1 wywalczony rzut karny, 2 żółte kartki;
Karolina Ejman – 10 występów (2 z ławki), 65% możliwego czasu gry, 3 bramki (1 z rzutu karnego), 3 żółte kartki;
Natalia Majchrzak – 11 występów (2 z ławki), 62% możliwego czasu gry, 1 bramka, 2 asysty;
Klaudia Stradomska – 11 występów (7 z ławki), 47% możliwego czasu gry;
Maria Garwacka – 11 występów (8 z ławki), 38% możliwego czasu gry, 1 asysta;
Wiktoria Wiączek – 8 występów (4 z ławki), 37% możliwego czasu gry, 1 asysta;
Kinga Brzezińska – 11 występów (10 z ławki), 34% możliwego czasu gry, 1 bramka, 1 asysta, 1 wywalczony rzut karny;
Weronika Paczkowska – 10 występów (9 z ławki), 23% możliwego czasu gry, 1 asysta;
Aleksandra Zając – 7 występów (7 z ławki), 16% możliwego czasu gry;
Natalia Marciniak – 2 występy (1 z ławki), 9% możliwego czasu gry;
Aleksandra Bielicka – 4 występy (4 z ławki), 7% możliwego czasu gry, 1 bramka, 1 żółta kartka;
Emanuela Przeradzka – 3 występy (3 z ławki), 5% możliwego czasu gry.
BRAMKARKI:
Amelia Kraszewska – 9 występów (5 z ławki), 54% możliwego czasu gry, 5 czystych kont, 10 bramek wpuszczonych;
Dorota Szalińska – 6 występów (0 z ławki), 41% możliwego czasu gry, 3 czyste konta, 6 bramek wpuszczonych;
Agnieszka Potrzebska – 2 występy (1 z ławki), 6% możliwego czasu gry, 2 czyste konta, 0 bramek wpuszczonych.
Najwięcej bramek: Aleksandra Synowiec (15), Daria Kusa (9), Klaudia Łyzińska (7),
najwięcej asyst: Maja Zielińska (7), Natalia Borowska (6), Klaudia Łyzińska (3),
dublety: Aleksandra Synowiec (3), Daria Kusa (1), Natalia Borowska (1),
hattricki: Aleksandra Synowiec (2), Daria Kusa (1), Klaudia Łyzińska (1),
czwórpaki: Aleksandra Synowiec (1),
liczba zawodniczek z bramką: 9,
liczba zawodniczek z asystą: 11,
najmłodsza zawodniczka: Dorota Szalińska,
najstarsza zawodniczka: Natalia Marciniak,
bramki zdobyte: 43,
bramki stracone: 16,
bramki zdobyte u siebie: 29,
bramki zdobyte na wyjeździe: 14,
bramki stracone u siebie: 6,
bramki stracone na wyjeździe: 10,
najdłuższa seria zwycięstw: 6,
najdłuższa seria bez porażki: 7,
najdłuższa seria bez zwycięstwa: 1,
najwyższe zwycięstwo: 8:0 z Zawiszą Rzgów na wyjeździe,
najwyższa porażka: 0:4 z Polonią Warszawa na wyjeździe.