Najlepsza odsłona Medal of Honor? - Retro Recenzja #61
Strzelanek o tematyce drugowojennej jest mnóstwo. Bardzo często skupiają się one wyłącznie na działaniach w Europie (głównie front zachodni i wschodni). Rzadko kiedy mamy okazję poznać działania wojenne między Stanami Zjednoczonymi a Cesarstwem Japonii, a konflikt ten nie był wcale mniej krwawy, niż to, co działo się na naszym kontynencie. Na początku XXI wieku gracze dzielili się na dwa typy fanów wojennych FPS-ów: tych, co lubili Medal of Honor: Allied Assault oraz tych, którzy woleli pierwsze Call of Duty. Zaskoczeniem dla wielu była premiera kolejnego MoHa, który skupiał się wyłącznie na wojnie na Pacyfiku i który (moim zdaniem) jest najlepszą odsłoną serii.
Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku miało swoją premierę 4 listopada 2004 roku. Za produkcję i wydanie odpowiada studio Electronic Arts. Gra pojawiła się wyłącznie na PC.
Jak wspomniałem we wstępie mało było gier, które chociaż w małym stopniu przedstawiałyby nam losy żołnierzy w konflikcie na oceanie spokojnym. Do tej pory twórcy gier (np. Call of Duty, poprzedni MoH - Allied Assault) uważali, że europejski teatr działań wojennych jest ciekawszy i przyciągnie więcej graczy (co też jest poniekąd prawdą). Dlatego we wspomnianych tytułach “skakaliśmy” z frontu na front. Raz braliśmy udział w desancie na plaże Omaha w D-Day, potem broniliśmy Stalingradu, żeby jeszcze dalej przenieść się na tereny Belgii i Holandii. Osoby odpowiedzialne za Wojnę na Pacyfiku podeszły do tematu zupełnie inaczej.
Już po samym rozpoczęciu gry można zobaczyć, że twórcy postawili tutaj na filmowość. Bierzemy udział w desancie na wyspę Tarawę, a po paru minutach… giniemy. Wtedy cofamy się do początku 1941 roku i obozu szkoleniowego, który stanowi typowy samouczek. Kierowanym przez nas żołnierzem jest Thomas Conlin, żołnierz Korpusu Piechoty Morskiej, który po treningu trafia do swojej jednostki na Pearl Harbor. Tam jest świadkiem nalotu armii japońskiej, a dramatyczna obrona portu jest zdecydowanie najlepszą misją w grze. Gracz czuje się jak w filmie. Próbujemy ratować rannych i odpierać wrogów we wszechogarniającym chaosie. Trafimy na tonący pancernik USS “West Virginia”, z którego ostrzelamy działami nadciągające japońskie samoloty. Początek Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku jest niczym wyrwany z filmu Stevena Spielberga.
Misja w Pearl Harbor jest najlepszym fragmentem gry
Gra jest z jednej strony typowym pierwszoosobowym FPS, a z drugiej strony wprowadziła sporo zmian w tym, co znaliśmy do tej pory. Poza filmowością, której będziemy świadkiem aż do napisów końcowych, twórcy zdecydowali się przyłożyć większą wagę do postaci głównego bohatera i jego drużyny. Nie są oni anonimowymi żołnierzami, a postaciami ze swoją historią. Bohaterowie, patrolując dżungle potrafią rozmawiać ze sobą i to na tematy zgoła odmienne niż sama wojna. Z misji na misję poznajemy swoich kolegów coraz bardziej i nieobojętne stają się dla nas ich losy. Dogłębniej odkrywamy głównego bohatera, którego listy czytamy w czasie wczytywania się kolejnych etapów. Stajemy się wtedy świadkiem jego zmiany w psychice po kolejnych ciężkich i stresujących wydarzeniach na froncie pacyficznym.
Jak przystało na strzelankę twórcy zaoferowali nam pokaźny arsenał. Używać możemy nie tylko szeregu amerykańskiego uzbrojenia (np. Thompson, Springfield), ale i mniej znanych, japońskich odpowiedników (np. pistolet Nambu, karabin Arisaka). Poszczególne misje będą rzucać nas z wyspy na wyspę (co jest realistyczne - była to tzw. taktyka żabich skoków), ale po misji w Pearl Harbor większość zadań będziemy wykonywać w dżunglach - jednak nie ma mowy o nudzie, ponieważ nad florą i fauną twórcy nieźle się napracowali. Nie zabraknie też innych znaczących bitew z Guadalcanal na czele.
Jeszcze jedną nowością w serii i aspektem, który z niewiadomego mi powodu nie jest za bardzo wykorzystywany w kolejnych FPS to system medyka. Bardzo mało jest tutaj znajdowanych apteczek, a leczeniem zajmuje się nasz kolega z drużyny. Nie tylko uzupełni on nasz pasek zdrowia do pełna, ale będzie starał się nam pomóc nawet w krytycznych sytuacjach. Gdy zdrowie spadnie do 0, padniemy na ziemię i mamy kilka sekund, żeby zostać uratowani - medyk wtedy wstrzykuje nam lekarstwo i stawia na nogi. Oczywiście dużo gorzej skończymy, kiedy do naszego konającego bohatera pierwszy podbiegnie wróg, który nie będzie miał oporów wykorzystać swojego bagnetu. Na wyższych poziomach trudności z medyka należy też korzystać w przypadku mniejszych ran. Przy trafieniu krwawimy i pasek zdrowia powoli zaczyna się kurczyć. Motyw leczenia swoich kolegów może być również wykorzystany w drugą stronę, kiedy to my musimy komuś pomóc lub wziąć na plecy rannego przyjaciela i przytaszczyć go do lekarza. W 2004 roku robiło to wrażenie. Szkoda, że do dzisiaj jest mało to wykorzystywane - rzadko kiedy mamy teraz pasek zdrowia, a żeby się uleczyć wystarczy chwilę odpocząć za osłoną.
Żołnierze przestali być anonimowi
Garść ciekawostek:
Mimo że seria Medal of Honor jest dzisiaj zapomniana, podobnie jak Wojna na Pacyfiku, to warto pamiętać o głównym konkurencie Call of Duty. Dzisiaj tytuł z 2004 roku nie urzeka już tak jak dawniej, ale niektóre motywy wciąż potrafią pozytywnie zaskoczyć. Misja w Pearl Harbor jest niczym film, a ataki banzai japońskich żołnierzy potrafią wprowadzić w panikę. Grałbym w remaster!
Wcześniejsze gry w serii Retro Recenzji, kliknij i zobacz:
StarCraft, Half-Life, Max Payne, Heroes 3, GTA2, Syberia, Medal of Honor, Commandos, Diablo II, Twierdza, Worms: Armageddon, S.T.A.L.K.E.R, Postal 2, GTA: Vice City, Age of Empires 2, NFS: Most Wanted, Gothic, Kangurek Kao, Call of Duty, Warcraft III, Another World, Wiedźmin, Mafia, Książę i Tchórz, Sacred, THPS2, Harry Potter 1&2, Fable, Wolfenstein, Emergency, Tomb Raider, This War of Mine, Metro 2033, Broken Sword, The Sims, God of War, Robin Hood, Mortal Kombat, Painkiller, King's Bounty, Half-Life 2, GTA: San Andreas, Larry Laffer, Modern Warfare, Diablo, Gothic II, SimCity 3000, Rayman 2, Hitman 2, Mass Effect, Dungeon Siege, Doom 3, XIII, Carmageddon, Far Cry3, Baldur's Gate, Call of Juarez, Bioshock, Planescape: Torment, Monkey Island