Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Od tej gry osiwiejesz - ni stare, ni nowe #1

 

Nie chcę zamykać się wyłącznie na gry stare, które kojarzyć mogą w zasadzie tylko gracze dorośli. Pragnę, żeby czerpać radość z czytania mogły też osoby młodsze, które siłą rzeczy rozpoczęły swoje przygody z grami nie w latach 90’ poprzedniego stulecia, a w pierwszej lub nawet drugiej dekadzie XXI wieku. W związku z tym ruszam z nową serią, w której skupię się na nowszych grach. Uspokajam, że Retro Recenzje dalej się będą ukazywać - nowa seria będzie się z tą znaną pojawiać naprzemiennie, czyli jeśli dzisiaj czytacie “ni stare, ni nowe” to w przyszłym tygodniu pojawi się Retro Recenzja, a na kolejny tekst nowego cyklu musicie poczekać 2 tygodnie. W tej serii chciałbym się skupić na grach nowych, ale nie oczekujcie recenzji gier świeżo po premierze. Chcę się przyjrzeć tytułom z lat 2015+, zarówno tych znanych i popularnych, jak i mniej kojarzonych. Takich, które zaistniały w branży gier poprzez niecodzienny gameplay czy specyficzne rozwiązania mechaniki. I właśnie taką grę chciałbym dzisiaj wam przybliżyć - grę, przy której można osiwieć!

Stres jest nieodzownym elementem ludzkiego życia. Doświadczamy go na każdym kroku, a każdy człowiek może inaczej na niego reagować i różnie sobie z nim radzić (lub nie). Ten element bardzo rzadko pojawia się w grach komputerowych. Oczywiście są przygodówki, które przy pomocy dialogów bohaterów czy scenek filmowych mogą pokazać, że postać się stresuje. Jednak czy istnieje przykład gry, która ze stresu uczyniła jeden z kluczowych elementów realnie wpływający na rozgrywkę? Otóż tak, a jest to Darkest Dungeon.

Kanadyjskie Red Hook Studios powstało w 2013 roku, a Darkest Dungeon z początku 2016 roku jest do tej pory ich jedynym dziełem. Niezależnym twórcom trudno wybić się wśród takich potęg jak Rockstar Games, CD Projekt czy Microsoft. O ile dużym i znanym firmom zysk przynieść może wyprodukowanie nawet słabej gry (przykładem ostatnie miesiące działań Blizzard Entertaiment), to ci mniejsi muszą przyciągnąć uwagę gracza czymś niespotykanym. Red Hook Studios poradziło sobie z tym świetnie, ponieważ Darkest Dungeon charakteryzuje się niespotykaną rozgrywką i przykuwającą oprawą graficzną.

 

Osada - to tutaj odpoczywamy i leczymy rany pomiędzy wyprawami.

 

Trudno jednoznacznie określić czym jest Darkest Dungeon, ponieważ łączy on elementy kilku gatunków. Z jednej strony jest to gra RPG, w której skupiamy się na rozwoju postaci czy ich ekwipowaniu. Z drugiej strony jest to tzw. dungeon crawler - rozgrywka polega na penetrowaniu rozległych lochów (ale nie tylko), walce z przeciwnikami i pokonywaniu przeszkód. Określić też można produkt kanadyjskiego studia jako roguelike, czyli bardzo losową rozgrywkę, której wspomniane lochy generowane są za każdym razem od nowa. Z całą pewnością Darkest Dungeon trzeba zaliczyć do grona gier o klimacie dark fantasy, o czym świadczy przede wszystkim kapitalna oprawa graficzna.

Z filmu początkowego nie dowiadujemy się za wiele. Jeden z członków naszej rodziny adresuje do nas list, w którym informuje, że jego dwór został zawładnięty przez złe siły. Po krótkim samouczku rozpoczynamy rozgrywkę w osadzie, która stanowi chwile wytchnienia pomiędzy wyprawami. W wiosce możemy nabywać nowe postacie, ulepszać ich sprzęt, leczyć ich zdrowie i kondycję psychiczną czy poznawać nowe umiejętności. Każdy z budynków w osadzie możemy ulepszać, co zapewnia nam większe korzyści, ale potrafi to być bardzo kosztowne. Znajdziemy tam też cmentarz, który bardzo szybko zacznie zapełniać się zmarłymi bohaterami. Dlaczego?

 

Nieodłącznym elementem gry jest podzielona na tury walka.

 

Bo Darkest Dungeon jest piekielnie trudne! Z osady wyruszamy do wybranej przez nas lokacji - ruin, norowiska, kniei lub zatoki. W zależności gdzie pójdziemy, tam czekają na nas różne stwory, wydarzenia i pułapki. Nasza czteroosobowa ekipa musi oczyścić losowo wygenerowaną lokację, która składa się z kilku lub nawet kilkunastu “sal”, pomiędzy którymi chodzimy równie zdradliwymi ścieżkami. Na naszej drodze stanie mnóstwo niebezpieczeństw - będą to zarówno pułapki i walki z różnorodnymi wrogami, ale ryzykiem mogą być też napotykane interaktywne przedmioty (tzw. curio). Potrafi to być zabójcze zwłaszcza dla początkujących graczy. Idąc z sali do sali natrafiasz na tajemniczy konfesjonał - co robisz? Skorzystałeś? Brawo - twoja postać właśnie się zestresowała, a powodzenie całej wyprawy zawisło na włosku. Takich obiektów jest sporo, a ich obecność jest też zależna od wybranej lokacji. To czy na danym curio użyć wody święconej, bandaży, czy po prostu ominąć gracz nauczy się wraz z postępem rozgrywki - metodą prób i błędów (lub korzystając z poradnika).

Na każdą wyprawę musimy wybrać drużynę składającą się z 4 postaci, a wybierać możemy spośród 16 różnorodnych bohaterów. Cechują ich inne umiejętności, statystyki oraz preferowane pozycje - przykładowo kuszniczka pełny potencjał ukaże dopiero z tyłu, na trzeciej lub czwartej pozycji, a walczący wręcz krzyżowiec będzie bezużyteczny, jeśli nie znajdzie się na froncie. Odpowiednie dopasowanie drużyny jest kluczowe dla powodzenia naszej misji. Poszedłeś na wyprawę bez kapłana lub okultusty, którzy potrafią leczyć? Prawdopodobnie nie skończy się to dobrze. Wiele też zależy do jakiej lokacji się udamy, ponieważ nakładająca truciznę badaczka zarazy słabo poradzi sobie w kniei, w której wiele stworów ma wysoką odporność na ten efekt.

Walka jest najciekawszym i najtrudniejszym elementem Darkest Dungeon. W czasie walki na postacie (zarówno nasze, jak i przeciwników) nakładane mogą być efekty np. osłabienie czy krwawienie. Najważniejszym wskaźnikiem jest oczywiście zdrowie, ponieważ jeśli spadnie do 0 to nasza postać bezpowrotnie umrze, a ukończenie wyprawy w mniejszym składzie będzie bardzo trudne. Gracz jest na uprzywilejowanej pozycji, ponieważ przy zerowym życiu bohater zyska efekt wrót śmierci - każdy kolejny atak (lub efekt trucizny czy krwawienia) ma szansę na zabicie. Oznacza to, że jak najszybciej musimy takiego delikwenta uleczyć. Drugim bardzo ważnym wskaźnikiem jest stres. Niecelne uderzenie, otrzymanie krytycznego ciosu, fiasko w rozbrajaniu pułapki czy w końcu umiejętności wielu wrogów - wszystko to powoduje zwiększenie się statystyki stresu. Gdy wskaźnik dojdzie do 100, to nasza postać przechodzi test, który najczęściej kończy się negatywnym efektem - nasz bohater po prostu “zwariuje”. W takim stanie może on odmówić wykonania ruchu czy nawet zaatakować jednego z kolegów. Stres na poziomie 200 powoduje atak serca i zgon.

Poza wyborem drużyny przed każdą wyprawą musimy też zdecydować co ze sobą zabrać - bez jedzenia i rozświetlających drogę pochodni może być bardzo ciężko. Ale czy zapełniać ekwipunek bandażami lub łopatą? Może się to przydać w naszej przygodzie, ale miejsce w ekwipunku jest ograniczone, a przecież musimy tam zmieścić znalezione skarby. Na każdym kroku przed graczem stawiane są decyzje, które mogą doprowadzić do niepowodzenia wyprawy. Celem gry jest dotarcie do dworu naszego rodu. Ta lokacja określana jako tytułowy najmroczniejszy loch jest dostępna jednak wyłącznie dla bardzo doświadczonej drużyny, ponieważ przebywanie tam to już prawdziwa jazda bez trzymanki.

 

Starcia z bossami zawierają nieoczywiste mechaniki i potrafią stanowić spore wyzwanie.

 

Wraz z biegiem lat twórcy wypuszczali wiele dodatków i DLC do swojej gry. W związku z tym do naszej dyspozycji trafili dodatkowi bohaterowie - flagellant i muszkieterka. Pojawiły się też dwie nowe lokacje - farma i dziedziniec. Powoduje to spotkanie nowych przeciwników i bossów oraz nowych efektów (np. karmazynowa klątwa). Nowe miejscówki potrafią stanowić duże wyzwanie, ale nie są wymagane do ukończenia gry. W jednym z rozszerzeń wprowadzono też dość prosty tryb wieloosobowy. Czteroosobowe drużyny mierzą się między sobą w cyrku. Mnie ten tryb osobiście nie przypadł do gustu i szybko znudził. Mam wrażenie, że tryb multi został wprowadzony do gry troszeczkę na siłę.

Na koniec warto zwrócić uwagę na dwa elementy Darkest Dungeon. Przede wszystkim wspomniana wyżej oprawa graficzna. Akcja gry rozgrywa się w mrocznym świecie fantasy wzorowanym na motywach średniowiecznych i elementach rodem z twórczości H.P. Lovecrafta. Jest to z pewnością jedna z wielu zalet tego tytułu. W czasie rozgrywki słyszymy też komentarze narratora, które świetnie wpisują się w klimat całej gry. Głosu użyczył mu Wayne June, który w tej roli spisał się znakomicie.

 

PLUSY:

- satysfakcjonująca rozgrywka

- wciąga i powoduje syndrom “jeszcze jednej wyprawy”

- klimatyczna i niestarzejąca się oprawa graficzna

- gra dostępna jest praktycznie na każdej platformie

 

MINUSY:

- bardzo trudna

- nie wybacza błędów

- momentami potrafi wywołać poczucie niesprawiedliwości

 

Czy warto grać w Darkest Dungeon? Jeśli szukacie prostej i przyjemnej rozgrywki to produkt Red Hook Studios nie jest dla was. Natomiast jeśli lubicie kombinować i zwracać uwagę na statystyki to Najmroczniejszy Loch z pewnością was wciągnie. Gra jest wymagająca i trudna, ale z drugiej strony sprawia też dużo satysfakcji. A teraz wybaczcie, wracam rwać sobie włosy z głowy przy kolejnych wyprawach w Darkest Dungeon.

 

Nafciarz94 





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni