Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Polskie zombiaki - ni stare, ni nowe #12

 

Przez ostatnie lata to seria Wiedźmin od CD-Projekt najbardziej zareklamowała nasz kraj na całym świecie. Jednak nie oznacza to, że przez ten czas nie wychodziły gry stworzone przez Polaków, które zyskiwały uznanie w oczach zagranicznych mediów. Najlepszym przykładem jest Dying Light od wrocławskiego Techlandu. Ich gra o zombie została ciepło przyjęta nie tylko w Polsce - nie ma co się dziwić, bo w końcu wrocławskie studio siedzi w tym klimacie od wielu lat

Co ciekawe, Techland jest starszy, niż CD-Projekt, bowiem firma została założona w 1991 roku (CD-Projekt po 3 latach) przez Pawła Marchewkę. Jest on prezesem firmy do dzisiaj, a w 2022 roku magazyn Forbes umieścił założyciela Techlandu na 9. miejscu wśród najbogatszych Polaków. Początki wrocławskiego studia nie skupiały się stricte na produkcji gier, a na tłumaczeniach programów komputerowych. Ich pierwsza gra powstała w 1995 roku, ale Prawo Krwi mało kto dzisiaj pamięta (bo nie była to zbyt udana produkcja). Starsi gracze mogą też kojarzyć uroczą grę sportową z lat 90’ ubiegłego wieku, w której rozgrywaliśmy mecze piłki nożnej, a zawodnikami były… zwierzęta. Pet Soccer jest również autorstwa Techlandu. Przez lata wrocławska firma się rozwijała, a do ich największych sukcesów należy zaliczyć serię strzelanek w klimatach westernu, czyli Call of Juarez oraz Dead Island. Ta druga miała swoją premierę w 2011 roku, a po dwóch latach powstała kontynuacja. Obie odsłony były dobre, a skupiały się na przetrwaniu na tropikalnej wyspie opanowanej przez zarazę zamieniającą ludzi w zombie. Jednak prawa do marki należały i należą do austriackiego Deep Silver, które pracę nad kolejną odsłoną powierzyło innemu studiu (swoją drogą Dead Island 2 swoją premierę ma mieć dopiero w tym roku, czyli 10 lat po premierze ostatniej części). Mając już spore doświadczenie nie tylko w produkowaniu i wydawaniu gier, ale przede wszystkim w klimatach zombie Techland postanowił stworzyć własną grę.

Dying Light jest grą z gatunku survival horrorów, w której rozgrywkę doświadczamy z perspektywy pierwszej osoby. Datą premiery jest 27 stycznia 2015 roku, a produkcja pojawiła się na PC, Xboxy One oraz PlayStation 4. Po 6 latach wydano wersję dedykowaną na… Nintendo Switch, ale wersja na malutką, przenośną konsolę jest bardzo udana. Wraz z pojawieniem się konsol nowej generacji Dying Light zyskał usprawnioną wersję na PS5 i Xbox X.

 

Zombiaki nie są zbyt rozmowne…

 

Głównym bohaterem jest Kyle Crane, który trafia do wzorowanego na Rio de Janeiro miasta Harran. Te zostało opanowane przez tajemniczy wirus, który zmienił większość mieszkańców w  zombie. Trafia na grupę ocalałych, z pomocą których chce znaleźć sposób na zatrzymanie choroby. Informacje o potencjalnym lekarstwie są w posiadaniu Raisa, czyli przywódcy przeciwnego ugrupowania, a jednocześnie głównego antagonisty w grze. O ile otwarty świat i klimat stoją w Dying Light na wysokim poziomie to sama fabuła jest niestety bardzo miałka. Grę przeszedłem kilka lat temu i musiałem naprawdę wytężyć mózg, żeby przypomnieć sobie ważniejsze wydarzenia. Całe szczęście Techland oferuje też sporo misji pobocznych i losowych wydarzeń, które, mimo że są krótkie, to czasem są dużo ciekawsze od głównego wątku fabularnego.

Gra dzieli się głównie na dwa elementy - całe szczęście polscy twórcy wykonali w ich przypadku świetną robotę. Pierwszym jest walka. Całe miasto roi się od różnych rodzajów zombie, a pokonywać możemy ich dość bogatym arsenałem. Do naszych rąk trafiać mogą różne bronie obuchowe lub sieczne, a zdobywając specjalne części możemy nasz sprzęt modyfikować (np. żeby razić wrogów prądem). Możemy też korzystać z broni palnej, ale jest to wielce niezalecane i powinno pozostać ostatecznością - huk wystrzału usłyszą wszystkie okoliczne zombiaki i po chwili trudna sytuacja może zmienić się w ekstremalną. Walka jest bardzo satysfakcjonująca. Z jednej strony potrafi sprawić spore wyzwanie, a z drugiej strony Techland zdobywając doświadczenie przy Dead Island wprowadził bardzo realistyczną fizykę naszych wrogów. Kończyny (lub głowy) zombie możemy nacinać, odcinać, łamać czy miażdżyć. Nawet po parunastu godzinach gry walka nie nudzi się i miło czasem zatrzymać się, żeby zasiekać paru zombiaków. Z samą walką wiąże się bardzo ważny efekt, który został wprowadzony w Dying Light. W czasie zwiedzania Harran za dnia nasi przeciwnicy są raczej powolni i dużo słabsi. To właśnie wtedy powinniśmy eksplorować okolicę i wykonywać większość misji. Dlaczego? Bowiem w nocy rozpoczyna się już jazda bez trzymanki. Pomijając dużo większą ilość i agresywność zombie to spotkać możemy również wyjątkowe ich rodzaje, które potrafią niedoświadczonego gracza pozbawić życia w zaledwie kilka sekund. Wraz z postępem gra coraz częściej zmuszać nas będzie do chodzenia po ciemku.

Drugim elementem, który należy zaliczyć zdecydowanie na plus jest wyjątkowy sposób poruszania się po okolicy. Techland bardzo wzorował się na Mirror’s Edge z 2008 roku, bo w Dying Light korzystamy z technik parkouru. Główny bohater potrafi skakać, odbijać się i poruszać po poręczach z prawdziwą gracją, a jest to na tyle realistyczne (a przynajmniej takie sprawia wrażenie), że podobnie jak walka nie nudzi się nawet po kolejnych godzinach gry. Nasz bohater oczywiście zdobywa doświadczenie, ale odbywa się to trochę inaczej, niż zazwyczaj. W Dying Light postęp kilku cech rośnie nam automatycznie wraz z używaniem odpowiedniego oręża lub specyficznego poruszania się. Oznacza to, że skacząc po dachach będziemy z biegiem czasu robić to coraz lepiej - podobnie jest ze stosowaniem różnych oręży.

 

Poszczególne dzielnice miasta są bardzo pomysłowo zaprojektowane - wszystko, żeby wykorzystać efekt parkouru do maksimum.

 

Gra z 2015 roku powstała na silniku Chrome Engine 6, który pozwala na działanie tytułu w pełnym środowisku DirectX 11. W związku z ograniczeniami sprzętowymi Techland dość szybko zaprzestał prac nad wersjami na PlayStation 3 i Xbox 360. Dzięki temu Dying Light do dzisiaj oferuje bardzo przyzwoitą grafikę oraz, przede wszystkim, fizykę, która tak bardzo wpływa na walkę oraz parkour.

Polska gra spotkała się z ciepłym przyjęciem - nie tylko wśród rodzimych graczy. Dying Light nie wywołał może takiego szału jak Wiedźmin 3 (a przecież obie gry pojawiły się w 2015 roku), ale wersja na PC osiągnęła wartość 75 punktów na 100 w serwisie Metacritic. To bardzo przyzwoity wynik!

 

PLUSY:

  • polska gra!
  • świetna fizyka wpływająca na walkę z zombie
  • parkour!
  • niezły polski dubbing

 

MINUSY:

  • bardzo słaby główny wątek fabularny
  • dość krótka

 

Zabawa w nocy może spowodować nagłe skoki ciśnienia.

 

Pod koniec stycznia minie 8 lat od premiery Dying Light. Czy warto w to zagrać dzisiaj? Moim zdaniem tak, ponieważ mimo słabej fabuły gra bardzo nadrabia systemem walki oraz charakterystycznym poruszaniem się. O sukcesie produkcji niech świadczy fakt, że w 2022 roku wydana została druga odsłona. Jednak Dying Light 2 wciąż spoczywa u mnie na tzw. kupce wstydu, ale jeśli polskie studio spisało się przynajmniej tak dobrze jak przy poprzedniczce (i chociaż trochę poprawiło aspekt fabularny) to prawdopodobnie nie będę zawiedziony - jednak to jest już historia na inny materiał…

 

 

Wcześniejsze gry w serii ni stare, ni nowe, kliknij i zobacz:

Darkest Dungeon, God of War, Cuphead, Starcraft II, Wiedźmin 3, GTA V, Overwatch, Heroes of the Storm, Doom, Horizon: Zero Dawn, Red Dead Redemption 2

 





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni