Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Sekulski: Cieszę się, że mogłem uradować kibiców

 

W piątkowy wieczór Wisła Płock pokonała w Derbach Mazowsza Legię Warszawa 2:1. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył nasz wychowanek, czyli Łukasz Sekulski. Co miał do powiedzenia napastnik tuż po ostatnim gwizdku sędziego?

 

W końcu udało ci się przełamać serię meczów bez bramki. Taka passa ciąży na głowie i czujesz ulgę, czy podchodziłeś do tego spokojnie? 

Oczywiście, że chciałoby się pomagać drużynie non stop bramkami, ale nieraz tak bywa. Cieszyła mnie momentami gra dla zespołu, chociaż z tyłu głowy rzeczywiście im dalej w las, tym częściej potrafiły się zdarzać takie myśli, że trzeba wreszcie udokumentować to jakąś bramką. Miałem kilka sytuacji i je zmarnowałem. Pojawia się swego rodzaju niemoc, ale trzeba się w tym odnaleźć. Czy strzelam, czy nie, trzeba pracować dla drużyny. To inni zawodnicy mogą tę bramkę zdobyć, a ja mogę w tym pomóc. Bardzo się cieszę, po ludzku, że strzeliłem bramkę. Istotne, że dała ona zwycięstwo. Być może będę nudny, ale jakbyśmy mieli zdobyć coś wielkiego w tym sezonie, a miałbym do końca nic nie strzelić, biorę to w ciemno. Drużyna jest najważniejsza.

Jesteś wychowankiem Wisły Płock, jej wieloletnim kibicem. Jak więc smakuje tak ważny gol strzelony Legii Warszawa, w dodatku na własnym stadionie?

Gramy dla kibiców i wiem, ile dla nich rywalizacja z Legią Warszawa znaczy. Oczywiście mówię to teraz, bo przed meczem człowiek nie chce się spinać, przemotywować. Cieszę się, że mogłem uradować kibiców. Zasłużyli na to, bo stworzyli piękną atmosferę, aktywny super doping od pierwszej do ostatniej minuty. Stadion rośnie i oby zawsze przychodziło tu tyle osób, ile jest możliwych do obsadzenia miejsc. Teraz w trakcie budowy, a potem po oficjalnym otwarciu.

Do tej pory wychodziłeś głównie w wyjściowym składzie. Tymczasem Mateusz Lewandowski otwiera wynik, wchodzisz za niego i zapewniasz zwycięstwo. Manewr zdał chyba egzamin.

Mamy naprawdę dobry zespół. Jeszcze nikt nigdy nie wymyślił jakiejś opcji, żeby pogodzić wszystkich. Jest tylko jedenaście miejsc i każdy się pali do gry. Trener zdecydował, że rozpocznę mecz na ławce i nie można z tym dyskutować. Trzeba tylko mocniej zasuwać na treningach i w meczach, żeby trener znów zaczynał ode mnie, czy danej innej osoby, skład. Nie mam z tym problemu, tak, jak z golami. Nie jest oczywiście tak, że jest super, fajnie i jestem szczęśliwy. Chcę grać. To jest podrażniona, zdrowa ambicja sportowa. Nie jesteśmy dziećmi, żeby trener mnie, czy kogokolwiek, jakoś specjalnie głaskał. Takie były decyzje, trzeba to szanować i jedziemy dalej. Wygraliśmy mecz. Będzie ich jeszcze sporo i każdy dostanie szansę.

Jak podchodzisz do tego, że w ciągu kilku dni gracie z tą samą drużyną, w tym samym miejscu i o tej samej porze?

Teraz cieszymy się z tego, że wygraliśmy to spotkanie. Za chwilę widzimy się z nimi w pucharze. Chcemy tam dojść jak najdalej. Chyba nie będzie mi dane poprzez inną drogę, jak puchar, spełnić marzenie o grze na Stadionie Narodowym. Znam swoje miejsce w szeregu. Albo reprezentacja, albo finał. Mnie został już raczej tylko finał. Chciałbym dojść z Wisłą Płock jak najdalej. Mamy na pewno trudnego przeciwnika. Jednak teraz udało się go pokonać, więc nie będzie żadnych wymówek. Musimy podejść bardzo mocno skoncentrowani, z szacunkiem, ale pewni swoich umiejętności. Myślę, że mamy, w cudzysłowie, psychologiczną przewagę. To nam udało się w tym fałszywym dwumeczu wyjść na prowadzenie.

 





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni