Trener Misiura: „Warunkiem jest pokazanie swojej najpiękniejszej wersji”
Przed meczem z GKS-em Tychy porozmawialiśmy z trenerem Misiurą o integracji drużyny, „fajnym” bólu głowy przy doborze składu, czy powrocie kilku zawodników. Zapraszamy do lektury.
Jak trenerowi idzie kurs UEFA Pro?
Mariusz Misiura: - Właśnie dzisiaj mam mikrogrupę złożoną z trenerów: Dariusz Dudka z Lecha Poznań, Piotr Klepczarek do niedawna z Warty Poznań i trener Jakub Frydrych z Arki Gdynia. Fajna bardzo grupa trenerów, bardzo takich, bym powiedział, zdolnych, którzy pracują na fajnym poziomie i sama wymiana doświadczeń pomiędzy nami jest bardzo ciekawa. Dzisiaj ich goszczę u siebie i pokazuję, jak na co dzień pracuję ze swoją drużyną. Z drugiej strony muszę delikatnie kamuflować pewne rzeczy, bo Kuba Frydrych z Arki Gdynia jest analitykiem i na pewno będzie chciał wyciągnąć jakieś rzeczy, które później mu się przydadzą do naszej konfrontacji z Arką. Tutaj na pewne sektory nie mogę go wpuścić, czy jakby pewnych sektorów nie mogę pokazać, ale dobrze oceniam ten kurs, mieliśmy już 6 zjazdów, są bardzo ciekawi wykładowcy. Ostatnio mieliśmy takie spotkanie V4 czterech federacji: Węgier, Słowacji, Polski i Czech. Wszyscy, którzy w tych krajach są właśnie na kursie UEFA Pro, mieliśmy razem takie jedno spotkanie i pracę warsztatową, że przy każdym stole siedziało po dwóch trenerów z każdej federacji i mieliśmy różnego rodzaju zadania odnośnie prowadzenia drużyny, przygotowania konspektów, czy planów meczowych. Były też wystąpienia trenerów reprezentacji Węgier, czy trenera, który ze Slovanem Bratysława awansował do Ligi Mistrzów. Wszędzie jest taki jeden wspólny mianownik: długość pracy. Jeżeli masz czas na pracę, te 5-6 okienek transferowych, żebyś wprowadził swoją filozofię, wymieniał jakieś elementy, które nie do końca pracują tak jak chcesz, to na przykładzie właśnie tych trenerów było, że osiągali sukces. I widzisz, że u nas, patrząc jakie zespoły osiągają dzisiaj dobre wyniki i sukcesy, u nich to jest właśnie taki proces długofalowy.
Ja uważam, że trzeba to też przenieść na Polskę, bo to, co się dzieje w tym sezonie w I lidze, to jest naprawdę szaleństwo. Na osiemnaście zespołów, w trzynastu doszło do zmian trenerów, w trzech zespołach już trzy razy, więc jakby nie ma drugiej takiej ligi w Europie, która często zmienia trenerów, w której w jakiś sposób tak często dochodzi do zmian. Teraz na podstawie na przykład ostatnich 3-4 lat: czy to doprowadziło do tego, że dzisiaj możemy powiedzieć, że jakaś drużyna gra niesamowicie dobrze, czy jakaś drużyna jest ponad wszystkim? Słyszymy, że ta liga jest tak równa, że każdy z każdym może wygrać – może właśnie te częste zmiany doprowadzają do czegoś takiego, że ta liga jest tak równa. Uważam, że to jest do zastanowienia się, czy nie warto spróbować funkcjonować tak jak inne kraje w Europie, które idą bardziej w stabilizację, bardziej w formę długofalową. Mam nadzieję, że my też do tego dożyjemy.
Dobrze, trochę odejdę od tego tematu. Wczoraj był paintball, integracja. Co trener sądzi o takich formach scalania zespołu?
- Uważam, że jest to bardzo ważny punkt na tym etapie sezonu, na jakim się znajdujemy, bo zostało 10 kolejek i wszyscy sobie zdajemy sprawę, jak ważne jest właśnie te 10 kolejek, jak one wpłyną na życie klubu, na to, w której lidze klub będzie grał, wpłyną na każdego z nas jako trenera, jako zawodnika, jako kibica. To na pewno bardzo duże obciążenie mentalne, głównie dla zawodników, bo te punkty ważą niesamowicie dużo w tych ostatnich spotkaniach. I dla nas taka forma oderwania się troszeczkę od rzeczywistości, spędzenia wspólnie czasu, zintegrowania się w innym obszarze, jest fajna. Ubolewam, że nie mogliśmy spędzić tego czasu w jeszcze szerszym gronie, z wami, z administracją, ze wszystkimi tutaj. Mam nadzieję, że w przyszłości zostanie coś takiego zorganizowane, żebyśmy jako jeszcze szersze grono wyjechali na taką integrację. To był teraz taki moment, gdzie było okienko na kadrę, dwa tygodnie przerwy, a mikrocykl nie ucierpiał, bo my gramy dopiero w poniedziałek, więc udało się w tym tygodniu znaleźć ten jeden dzień, gdzie zamiast wolnego mogliśmy zrobić po prostu wspólną integrację. Uważam to za świetny pomysł i myślę, że to bardzo ważne na tym etapie sezonu.
A nad czym pracowaliśmy na boisku w trakcie tej przerwy?
- Wierzę, że kluczem jest to, że zdobywa się punkty regularnie poprzez dobrą grę. Przez dobrą grę rozumiem jako przez skuteczne działania w ataku i w obronie. My nigdy, nawet osiągając dobre wyniki albo osiągając złe wyniki, nie popadaliśmy w takie skrajności, tylko chcieliśmy rozumieć, co robiliśmy źle, że osiągnęliśmy złe wyniki albo co robiliśmy dobrze, że osiągamy dobre. Teraz patrząc, że ten rok zaczęliśmy bardzo dobrze, to tak samo nie wpadamy w nie wiadomo jaką skrajność, że już wszystko jest top, tylko widzieliśmy na przykład z Ruchem Chorzów, że jeszcze 20 metrów od bramki bardzo dużo pozostawia do życzenia nasza decyzyjność. Moglibyśmy niektóre sytuacje rozwiązywać lepiej, szybciej i właściwie, więc teraz głównie skupiliśmy się nad ofensywą, nad rozwiązaniami pewnych momentów 20-25 metrów od bramki, gdzie przeciwnik jest dobrze zorganizowany i broni dużą liczbą zawodników. W drugim momencie postawiliśmy też bardzo mocno na regenerację, bo część naszych zawodników teraz właśnie wróciła z reprezentacji i jest zmęczona, a część zawodników grała do tej pory z jakimiś drobnymi urazami, czy wracając po chorobie, więc też postawiliśmy na coś takiego, że chcieliśmy, żeby ci zawodnicy doszli do siebie, zregenerowali się i dzisiaj [rozmawiamy w czwartek 27 marca – przyp. red] jest taki pierwszy dzień, że mamy wszystkich tutaj w klubie, ale jeszcze i tak będziemy pracowali w takich dwóch czy trzech grupach, gdzieś tam dozując różnego rodzaju obciążania.
Trener powiedział teraz o tej pracy w ofensywie, a ja chciałam zapytać o drugą stronę, o defensywę. Pamiętam, że jak rozmawialiśmy jesienią, zimą, trener sygnalizował problem z tymi stałymi fragmentami w obronie, przez które cały czas wpadały jakieś bramki. Teraz po pięciu wiosennych meczach mamy trzy czyste konta.
- Jeśli chodzi o naszą strukturę i zasady, to nic się za bardzo nie zmieniło. Uważam, że każdy z zawodników dojrzał dla zespołu i zrozumiał, jak ważna jest jego indywidualna praca w danym obszarze, żeby jako całość to wszystko funkcjonowało. Uważam, że tak samo osoba Mijuskovicia też jest tutaj kluczowa, bo podnieśliśmy troszeczkę wzrost drużynie – wcześniej na pozycji numer 6 grał Pacheco, a teraz gra Mijuskovic. Pacheco przeszedł na ósemkę, więc sama różnica na pozycji numer 6 o tych kilka centymetrów uważam, że ma znaczenie, bo mamy dzisiaj trzech środkowych obrońców plus wysoką szóstkę, a nie, jak do tej pory tylko trzech wysokich obrońców plus niską szóstkę. Wierzę, że zbalansowaliśmy troszeczkę dobór personaliów, że postawiliśmy nawet na więcej centymetrów, żeby kontrolować więcej obszarów, no i cieszę się, że na tę chwilę bronimy te stare fragmenty dobrze. Ale tak jak mówię, nie popadamy w jakiś samozachwyt, bo zostało 10 kolejek i naszym celem jest, żeby dalej tak dobrze bronić. Dlatego tak bardzo dużo czasu poświęcamy na ten element, bo praktycznie dwa razy po 20-30 minut w każdym tygodniu na stałe fragmenty w ofensywie i w defensywie, no i widzę, że zawodnicy też zrozumieli, że skuteczne działanie pozwala nam wtedy lepiej punktować, czy zagrać częściej na zero z tyłu.
Tak jak trener powiedział, w środku pomocy gra teraz Nemanja Mijusković. Czy ten zawodnik był sprowadzany w tym celu, czy tak wyszło z potrzeby chwili, że został tam przesunięty, a potem zażarło i nie chcemy tego zmieniać?
- W ostatniej chwili ściągnęliśmy na tę pozycję Denisa Bosnjaka, ale trudno polemizować z tym, że drużyna funkcjonuje dobrze z Nemą w środku. Ściągaliśmy go jako środkowego obrońcę do rywalizacji z Edmundssonem, z Haglindem-Sangre i z Nasticiem, no ale ta konfiguracja z Nemą na szóstce i w sparingach, i w meczach ligowych wygląda tak dobrze, że na razie nie chcemy przy tym za mocno grzebać i zmieniać. Czujemy, że w wielu obszarach, nie tylko przy stałych fragmentach gry, takie ustawienie daje nam większą kontrolę, więc na tę chwilę, jeżeli to funkcjonuje bardzo dobrze, to nie chcemy za bardzo zmieniać. Teraz stoimy przed dylematem, bo Bojan Nastić pauzuje za żółte kartki, czy zabrać Nemę do obrony, czy dać szansę Szymanowi… To są bardzo ważne decyzje, ponieważ zmieniając na przykład Szymana za Bojana, robisz jedną zmianę w składzie i masz wszystko, tak jak do tej pory, a na przykład cofając teraz Nemę na jego pozycję środkowego obrońcy, przesuwając Ediego na lewego środkowego i rzucając kogoś na szóstkę, dokonujesz trzech. I teraz nie wiadomo, jak na to zareaguje drużyna, więc dzisiaj mamy grę kontrolną, na którą zaprosiliśmy wyróżniających się zawodników z Akademii i będziemy sprawdzać te warianty.
Też chciałbym, żeby zaproszenie młodego zawodnika na trening było odbierane w naszym wewnętrznym gronie trenerów Akademii jako nagroda, a nie jako problem… Bo doszły mnie słuchy o jakimś tam jednym głosie niezadowolenia z takiej sytuacji. Na razie wpuszczam to jednym uchem, a drugim wypuszczam, bo to tylko jeden głos, ale powiem szczerze, że ja nie rozumiem sytuacji, że w pracy z młodzieżą dla kogoś dzisiaj ważniejsze jest zaspokojenie własnego ego, a nie wychowanie zawodnika na wysoki poziom. Ja tego nie rozumiem, bo uważam, że wszyscy trenerzy powinni być dumni z tego, co mamy i ja sobie nie przypominam sytuacji, kiedy tak duża liczba wychowanków w jednym sezonie zadebiutowała w Wiśle Płock, jak to ma miejsce teraz. Bardzo duża liczba zawodników dostaje szanse trenowania z nami w pierwszej drużynie, żeby dostawali taki bodziec do codziennej pracy, że już są blisko tej drużyny, że my cały czas ich oglądamy. Uważam, że ego nas, trenerów, którzy pracujemy w akademiach dla młodzieży, dla klubów, powinniśmy schować do kieszeni i cieszyć się z tego, że jest tutaj sztab, który tak chętnie chce współpracować z młodzieżą. Jak już mówiłem, jestem na kursie UEFA Pro, mam znajomych, widzę kto i ile osób zaprasza młodych zawodników w ekstraklasie, I lidze, w II lidze i nie ma tych klubów za dużo, więc uważam, że powinniśmy się cieszyć, że dzisiaj my tak dbamy o to środowisko, że chcemy, żeby to środowisko miało szansę zaistnieć. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie na najwyższym poziomie.
W środku pola mamy teraz chyba problem bogactwa. Ma trener taki ból głowy, kogo wystawić, a kogo zostawić do ławce?
- To jest fajny ból głowy, bo mamy dobrą rywalizację i dzięki temu wszyscy podnoszą swoje umiejętności. Nam się podoba ten środek Nema-Kunik-Pacheco, bo uważam, że on ma sobie bardzo dużo dyscypliny ze względu na Nemę i Kunika, ma bardzo dużo kreatywności ze względu na Pacheco i Kunika oraz ma taką różnorodność patrząc na każdego z nich, że na przykład Pacheco to taki techniczny artysta, Kunik to bardzo pracowity, inteligentny zawodnik, który potrafi wyjść w najtrudniejszych sytuacji, a ten trzeci to jest taki zdyscyplinowany, odpowiedzialny człowiek, który, jeżeli się przydarzą jakieś błędy, to on je naprawi. I w tej konfiguracji środek bardzo dobrze funkcjonuje, więc nie chcemy przy nim zbyt dużo grzebać. Zdaję sobie sprawę, że przez to troszeczkę cierpią Krystian Pomorski, czy Denis Bosnjak. Przesunęliśmy do tego Jimeneza wyżej do ataku, co na razie spełnia nasze oczekiwania, bo strzela bramki i kreuje sytuacje. Najważniejszy jest klub Wisła Płock, najważniejsze jest wygrywanie spotkań, nie nasze ego, nie nasze widzimisię. I teraz jest rywalizacja między nimi, i później z tej rywalizacji wybieramy drużynę, ta drużynę gra i jeżeli ona dobrze funkcjonuje, to znaczy, że ta została dobrze wyselekcjonowana, ta drużynę dobrze pracuje. Dzięki rywalizacji z zawodnikami, którzy grają dzisiaj mniej, ci co grają więcej, grają dobrze.
Tak to wygląda na dzień dzisiejszy. Mamy jeszcze 10 kolejek, to wszystko może się zmienić, dlatego na początku tej rundy pokazywałem przykład Arki Gdynia z poprzedniego sezonu, czy Motoru Lublin. W najważniejszych meczach, które decydowały o tym, czy to drużyna Motoru, czy Arki będzie ekstraklasie, tam grali zawodnicy, którzy przez dłuższą część sezonu byli zawodnikami numer 13, 14, 15, 16... No i dzisiaj już mamy takie sytuacje, że Bojan pauzuje za kartki, bliski zawieszenia jest Iban, Pacheco, Jimenez i tylko kwestią czasu jest, którzy kolejni wyskoczą, a wtedy inni dostaną szansę, więc teraz najważniejsze, żeby każdy ciężko trenował, każdy był pod prądem, każdy był gotowy na swoją szansę, a jeżeli ją wykorzysta, to później nic się stoi na przeszkodzie, żeby w tej jedenastce zostać.
Ten środek pola w zasadzie też oddziałuje na to, kto gra w ataku, bo tak jak trener powiedział, został tam przesunięty Jime, ale do zdrowia wraca Sekulski, wraca Borowski, mamy Al-Hamawiego. Jeszcze raz zapytam: jak to wszystko pogodzić?
- Najważniejsze jest to, co prezentujesz na boisku, bo na przykładzie każdego z nich: nie możemy zakładać, że ktoś wróci po dwumiesięcznej przerwie i od razu dostaje z automatu skład. Teraz rywalizacja jest od nowa, nie patrzymy jak ktoś grał 2 czy 3 miesiące temu, bo to już minęło dawno. Liczy się dla to, co jest dzisiaj, obecna forma. Ja się bardzo cieszę z powrotu Łukasza, bo on daje nam zupełnie inną opcję na dziewiątce niż Amin czy Jimenez. Łukasz jest taką wyższą dziewiątką, bardzo dobrze grającą w polu karnym, bardzo dobrze grającą głową, takim egzekutorem. Do tej pory wiosną graliśmy innymi dziewiątkami: Ibanem, Aminem, Jimenezem, czyli takimi małymi kreatywnymi zawodnikami, ale przyjdą mecze, gdzie będziemy potrzebowali takiej silnej dziewiątki i ja się bardzo cieszę, że Łukasz dochodzi do siebie. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby jako sztab doprowadzić go do optymalnej formy fizycznej, bo jeszcze dzisiaj ona taka nie jest, nawet ta zmiana z Ruchem Chorzów pokazała, że Łukasz potrzebuje jeszcze trochę czasu, ale cały czas trenuje bardzo dobrze, bardzo sumiennie. Cieszę się też, że ta saga z podpisaniem jego nowego kontraktu się zakończyła, bo wydaje mi się, że ona troszeczkę miała na niego wpływ – na takie, bym powiedział, jego samopoczucie, na takie życie w niepewności i myślenie, co będzie dalej. Bardzo się cieszę, że Łukasz podpisał, a teraz najważniejsze jest, żebyśmy my doprowadzili go do optymalnej formy fizycznej, bo Łukasz będzie nam, tak jak inni napastnicy, jak Amin, potrzebny na tym etapie sezonu.
Cieszę się, że mamy taki ból głowy. Sama wiesz, że u mnie na pozycji numer 9 dochodzi do bardzo dużej rotacji, bo dla nas dziewiątki są bardzo ważne w defensywie, w pracy na intensywności, w pressingu, więc praktycznie każdym meczu te dwie dziewiątki w którymś momencie zmieniamy. No i w każdym meczu czułem, że to nie zawodziło. A kto zagra ile minut, to drugoplanowa sprawa.
Dobre wejście do zespołu zanotował Amin Al-Hamawi. Jaki to jest zawodnik?
- Niesamowicie pozytywny człowiek, młody, bo nie zapominajmy, że to jest też młody dzieciak, który wyjechał do obcego kraju, który w młodym wieku stracił ojca i ze wszystkim sobie radzi sam. Z racji tego, że 12 lat spędziłem poza granicami Polski, wiem jak ciężko jest być samemu w obcym kraju i staram się mu poświęcić jak najwięcej czasu, ale oczywiście też nie do przesady. Teraz dla niego jest trudny ten moment – jego Ramadan. Nawet wczoraj była sytuacja, że po paintballu mieliśmy grilla, wszyscy jedzą, cieszą się, a on gdzieś tam siedzi z boku i na pewno nie czuje się komfortowo, więc są takie sytuacje, gdzie on walczy sam z sobą. Ale to dobry dzieciak i naprawdę kwestią czasu jest, kiedy on zostanie, uważam, że już za chwilę, takim pierwszoplanowym piłkarzem. My jakiegoś takiego procesu nie chcemy przyśpieszać, bo on do nas doszedł bez okresu przygotowawczego i miał pewne zaległości. Ja też wiem z wcześniejszych sytuacji, że kiedy dawaliśmy kogoś nieprzygotowanego, ten ktoś wtedy łapał kontuzję. My dzisiaj jesteśmy mądrzejsi o tę całą wiedzę. Na razie dozujemy mu minuty po 25, po 35, a wchodząc zawsze daje ożywienie, zawsze robi coś dobrego, więc pracujemy nad tym, żeby tych minut za chwilę było więcej.
Dobrze, teraz wrócimy na drugi koniec boiska. Bartek Gradecki zaczął tę rundę w bramce i w pięciu meczach zachował trzy czyste konta. Co ten zawodnik daje drużynie innego, czego nie było jesienią?
- Na pewno dużo pomaga na przedpolu, przy stałych fragmentach świetnie wychodzi też do dośrodkowań. W tym elemencie uważam, że pomógł nam bardzo dobrze. Bardzo dobrze gra nogami w fazie budowania i daje nam takie poczucie, że zawsze możemy do niego podać i budować z nim od tyłu. Na tę chwilę Bartek wygrywa rywalizację o miejsce w bramce. Bardzo mi się podobał jego taki profesjonalizm, od początku taka determinacja i zaangażowanie. Uważam, że ciężką, dobrą pracą z trenerem Mariuszem Liberdą, z którym się znali już wcześniej ze Znicza Pruszków – uważam, że właśnie też osoba Mariusza Liberdy tutaj jest kluczowa w tym, że dzisiaj Gradek wygląda tak dobrze i daje nam takie poczucie pewności. Jestem zadowolony, w jaki sposób wszedł do zespołu i na tę chwilę nie mam zamiaru zmieniać go w bramce.
Przejdźmy do tego, co przed nami, czyli do meczu z GKS-em Tychy. Co wiemy o tym przeciwniku?
- Pamiętam jak mieliśmy taką serię zwycięstw do meczu z Tychami i tutaj był remis 0:0. Na konferencji powiedziałem, że to jest bardzo dobra drużyna, która jest budowana od dwóch czy trzech lat, złożona z tych samych zawodników, którzy mają bardzo dobrą indywidualną jakość. To była kwestia czasu, kiedy ta drużyna naprawdę zacznie grać bardzo dobrze. I wtedy część osób powiedziała, że to moja kurtuazja, że ja tak specjalnie mówię, żeby gdzieś tam bronić swój wynik, bo tylko zremisowaliśmy. Ja tak naprawdę uważam i ogólnie chciałbym, żebyśmy za każdym razem byli rozliczani po czasie ze swoich słów i cieszę się, że bardzo dużo jakichś takich stwierdzeń, które powiedziałem jeszcze w pierwszej rundzie i dzisiaj je analizuję, ma zastosowanie i ma miejsce.
Uważam, że Tychy to naprawdę jest jedna z najlepiej zbalansowanych, zbudowanych pod profil drużyn. Co przez to rozumiem? Na przykład to, że dzisiaj Znicz Pruszków odnosi takie wyniki, dla mnie nie jest zaskoczeniem, ponieważ została zachowana strukturę 3-5-2, którą przez 3 lata tam wdrażaliśmy. Prezes i nowy trener zrobili świetne transfery, ściągając zawodników na poszczególne pozycje pod konkretny profil. To samo ma miejsce w Tychach, gdzie od lat jest pomysł jak chcą grać i zmienia się jeden-dwóch zawodników w każdym okienku. Ich zawodnicy wreszcie są zgrani i doświadczeni na tyle, żeby ze sobą funkcjonować, no i wygląda to bardzo dobrze. Teraz na ostatnich 7 meczów zrobili 6 zwycięstw, jedną porażkę. Ta porażka z Termaliką… Ciężko powiedzieć, żeby to był mecz piłkarski, ponieważ tam były bardzo duże opady śniegu, a boisko przypominało bardziej plac zabaw niż boisko, więc ciężko było stwierdzić, że Tychy przegrały ten mecz piłkarsko. Bardziej przegrały jakąś tam walkę na błocie, bo tak wyglądało boisko. Trzeba się przygotować do naprawdę bardzo ciężkiej przeprawy, do bardzo trudnego meczu. Ale jeżeli naszymi marzeniami jest ekstraklasa, no to musimy potrafić pokonać każdego przeciwnika, nawet w jego najlepszej formie, nawet najlepszego. Tylko najlepsi mogą grać w ekstraklasie i jeżeli to jest naszym marzeniem, to warunkiem jest pokazanie charakteru, pokazanie swojej najpiękniejszej wersji jako drużyna i swojej najpiękniejszej wersji indywidualnej, żeby pokonać najtrudniejsze przeszkody. I wierzę, że drużyna dzisiaj ma dobrą energię, wierzę, że jest na dobrym etapie w tym momencie sezonu i wierzę, że jesteśmy gotowi na to, żeby teraz te najsilniejsze, najtrudniejsze przeszkody pokonać.