Piotr Tomasik: Przetrwaliśmy trudny okres
Po ostatnim wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze (2:2) Nafciarze nie mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek i od razu wzięli się do pracy. W piątek czeka ich bowiem kolejne trudne wyzwanie, którym niewątpliwie będzie mecz z Lechem Poznań. Przed najbliższym pojedynkiem kilka pytań o zakończoną rundę, grę bliżej bramki przeciwników czy byłą drużynę zadaliśmy Piotrowi Tomasikowi, którzy przed sezonem 2019/2020 do Wisły Płock trafił właśnie z Kolejorza.
Jak podsumowałbyś zakończoną rundę w swoim wykonaniu?
- W rundzie jesiennej borykałem się z urazami, nie ma co ukrywać, że kilka kontuzji podczas pobytu w Wiśle już przeszedłem. Nie wszystko poszło tak jakbym chciał. Początku rozgrywek jako drużyna nie mogliśmy zaliczyć do udanych i to też na pewno miało wpływ na mnie oraz na formę poszczególnych zawodników. Najważniejsze, że przetrwaliśmy trudny okres. Później wypadłem ze składu, przez co musiałem ciężko pracować na treningach, żeby udowodnić trenerowi swoją wartość. Bramka strzelona z Rakowem Częstochowa była dla mnie przełomowym momentem. Wcześniej grając na skrzydle w Jagiellonii czy Lechu tych sytuacji do strzelenia miałem mało. Nie ma co ukrywać, że na gola czekałem kilka lat, cały czas gdzieś to krążyło w głowie i doskwierało. Gdy trafiłem do siatki w Bełchatowie poczułem wielką euforię tym bardziej, że zawsze byłem asystującym zawodnikiem. Fajnie, że akurat wszedłem na te ostatnie minuty i udało mi się pomóc drużynie w tak znaczący sposób. Był to kluczowy moment, po którym dostałem pozytywnego kopa i wszystko poszło do przodu.
Jak się odnajdujesz na pozycji lewego pomocnika?
- Przychodziłem do Wisły Płock jako lewy obrońca i przez długi czas grałem na tej pozycji. Sytuacja kadrowa w drużynie zmusiła mnie do tego, że musiałem występować na skrzydle. Prawda jest taka, że tam gdzie mnie trener Sobolewski wystawi ja to uszanuję i w danej roli wystąpię na boisku. Trzeba również przyznać, że lewa pomoc nie jest mi obca. W przeszłości miałem już okazję występować na tej pozycji, ale nie ukrywam, że moją nominalną pozycją jest jednak bok obrony. Oczywiście nie narzekam grając trochę wyżej, udało mi się zdobyć już bramki w tej roli, wiadomo jednak zawsze może być lepiej.
Drużyna Lecha mocno zmieniła się od czasu Twojego pobytu w Poznaniu?
- Na pewno można powiedzieć, że po moim odejściu z Lecha Poznań kadra mocno się zmieniła. Wraz ze mną klub opuściło jeszcze ponad dziesięciu zawodników. Dokładnie nie pamiętam, bo tak duża była wtedy rotacja. Obecnie są zupełnie nowi zawodnicy, klub poszedł w inna stronę - stawiając bardziej na młodych zawodników i ściągając przy tym piłkarzy zza granicy. Poznańska szatnia została przewietrzona, a na efekty tego z pewnością trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Jakiego meczu możemy się spodziewać w piątek? Na kogo/na co musimy szczególnie uważać?
- Z obserwacji gry obecnego Lecha Poznań można zauważyć, że takim motorem napędowym zespołu jest Pedro Tiba. Wszystkie akcje oraz piłki przechodzą własnie przez niego. Gdy jest w dobrej dyspozycji to trzeba zwrócić na niego uwagę. Jest mózgiem drużyny i tak naprawdę on decyduje o tempie czy zmianie ciężaru gry. Tak samo ważnym elementem zespołu jest Kamil Jóźwiak, który jest w bardzo dobrej dyspozycji. Dodatkowo otrzymał powołanie do reprezentacji Polski, w której zresztą zadebiutował, co na pewno ma na niego motywujący wpływ. Moim zdaniem trzeba będzie szukać szans w atakach osłabioną z powodu braku Roberta Gumnego prawą strona. Nasi trenerzy na pewno jednak wszystko dokładnie przestudiują i dadzą nam cenne wskazówki.