Damian Szymański: To dla mnie spełnienie marzeń
O powołaniu do kadry, początkach kariery i bieżących problemach klubowych rozmawialiśmy z kapitanem Nafciarzy, byłym zawodnikiem Jagiellonii Białystok i świeżo upieczonym reprezentantem Polski - Damianem Szymańskim. Zapraszamy do lektury!
Jest dla sportowca coś przyjemniejszego od powołania do reprezentacji narodowej?
Damian Szymański: Dla mnie to spełnienie marzeń. Wierzyłem w to i myślę, że ciężką pracą można dojść do takich sukcesów. Bardzo się cieszę, że dostałem szansę. Zrobię wszystko, aby ją wykorzystać. Mam powód do dumy, z tego, że jestem Polakiem i będą mógł reprezentować nasz kraj.
Rozpoczynając przygodę z piłką w rodzinnym Kraśniku, spodziewałeś się, że tak szybko zostaniesz reprezentantem kraju?
- Od dziecka o tym marzyłem! Niestety, moją karierę nieco przyhamowały kontuzje. Gdyby ich nie było, szansa reprezentacyjna, być może, pojawiłaby się wcześniej. Na dziś jestem bardzo wdzięczny Wiśle Płock, że mi zaufała i dała szansę regularnej gry.
Kto ukształtował Cię jako piłkarza? Komu najwięcej zawdzięczasz?
- Dotychczas najwięcej zawdzięczam Wiśle, trenerowi Brzęczkowi oraz kolegom z drużyny. W Płocku się odbudowałem i tu nastąpił przełomowy moment w mojej przygodzie z futbolem. Nie zapominam jednak o moich wcześniejszych klubach – GKS-ie Bełchatów, a także Kraśniku, skąd się wywodzę i gdzie zaczynałem kopać piłkę. W mojej pamięci pozostaną też szkoleniowcy Konrad Szmyrgała oraz Kamil Kiereś. U tego drugiego zaliczyłem ekstraklasowy debiut.
Przed czterema laty przeciwko reprezentacji Włoch U-20 zagrałeś po raz pierwszy w koszulce z orłem na piersi. Twoja przygoda z młodzieżówką nie była jednak długa.
- Niestety, tak jak już wspominałem w pewnym momencie moją przygodę z piłką zahamowały poważne kontuzje i później z reprezentacją nie było mi po drodze.
W tamtej drużynie występowali chociażby Adam Dźwigała, Przemysław Frankowski, Piotr Zieliński, Alan Uryga czy Igor Łasicki.
- Mieliśmy mocną ekipę. Mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy, którzy zostali wymienieni, będą w przyszłości stanowili o sile polskiej piłki.
Minione dwanaście miesięcy to dla Ciebie droga „z piekła, do nieba”. Transfer do Wisły, wokół którego było sporo kontrowersji, okazał się jednak dobrym wyborem.
- Zgadza się, jestem wdzięczny Wiśle, że podała mi rękę w trudnym momencie. Nie byłem na topie, nie miałem dobrej prasy, ale dostałem szansę od trenera, który nie zrażał się moimi błędami i chciał ciężko ze mną pracować. Ja cały czas starałem się odwdzięczać zaangażowaniem i solidnością, tak w treningu, jak i meczach. Nasza wspólna, ciężka praca doprowadziła mnie dziś tak wysoko.
Wisła, mimo skromnych możliwości, potrafi osiągać takie sukcesy jak m.in. Wasze powołania, wypromowanie selekcjonera czy chociażby najwyższy w historii transfer Arkadiusza Recy?
- Myślę, że mimo tego, że nie jest to wielki klub, panuje tu dobra, wręcz rodzinna atmosfera. Wszyscy ciężko pracują nad tym, aby Wisła się rozwijała. Mamy też ciekawą drużynę, każdy z chłopaków prezentuje dużą jakość sportową. Dobrze się rozumiemy i stanowimy zgrany kolektyw.
Ale początek obecnego sezonu to mocny falstart.
- To dla mnie pewna zagadka. Po ostatnich porażkach, które pojawiły się po bardzo dobrym sezonie, zeszliśmy trochę na ziemię. Wiemy na co nas stać, ale też ile potrzeba spełnić czynników, żeby w ekstraklasie wyniki były pozytywne. Wierzę, że będzie dobrze, bo stać nas na to.
No właśnie. Przed kilkoma dniami pokonaliście w znakomitym stylu mistrza Polski. Możemy mieć nadzieję, że kryzys mamy za sobą?
- Fajnie, że wygraliśmy. Po nieudanym początku taki mecz był nam bardzo potrzebny. W Warszawie pokazaliśmy siłę jako cała drużyna i boiskową mądrość. To już jednak historia, w ostatnich dniach staraliśmy się już skoncentrować tylko na kolejnym, ważnym spotkaniu i twardo stąpać po ziemi. Inaczej dobrego wyniku nie będzie.
Przed nami mecz z twoim byłym klubem, w Płocku przeciwko Jagiellonii zagrasz jednak po raz pierwszy.
- Bardzo chcę żebyśmy wygrali, ale nie traktuję meczu z Jagiellonią jakoś szczególnie. W Białymstoku byłem rok, nie spędziłem tam dziesięciu lat, żeby spotkania z Jagą przeżywać. Teraz najważniejsza dla mnie jest Wisła. Wierzę w nasze zwycięstwo.
Jesteś typem wojownika, przed tobą jednak wyzwanie wyjątkowe. Debiut w reprezentacji. Czujesz tremę?
- W tym momencie bardziej czuję dumę. Wiem mniej więcej jak to jest w reprezentacji, bo grałem w młodzieżówce, znam trenera i kilku zawodników. Pewne jest to, że nie pęknę - dam z siebie wszystko - dziś i w kadrze.
*****
Rozmowę z Damianem Szymańskim znajdziecie również w najnowszym numerze oficjalnego magazynu piłkarskiej Wisły Płock - Czas Wisły #100.
FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl